Tysiąc euro za darmowe umieszczenie w internetowej bazie danych

Z pisma firmy zarejestrowanej w Hamburgu wynika, że możemy dane swojej firmy umieścić w internetowej bazie teleadresowej, a zamieszczenie i aktualizacja podstawowych danych są darmowe. Jednak gdy wczytać się dokładnie w drugi dokument to wynika jasno, że taka usługa i owszem zostanie wykonana, ale nie za darmo, a za prawie tysiąc euro.
Zbigniew Domżalski, przedsiębiorca oraz radny z Rudy Śląskiej, również takie pismo do wypełnienia otrzymał. Nie pierwszy raz. – Zacząłem to wypełniać, natomiast po wypełnieniu doczytałem do końca. I całe szczęście, że doczytałem do końca – mówi.
Ile osób do końca nie doczytało i odesłało dokumenty do niemieckiej siedziby firmy – nie wiadomo. Nabranie się jest o tyle prawdopodobne, że niemiecka firma używa loga, które przypomina to stosowane przez Telekomunikację Polską. TP nie zamierza jednak podejmować żadnych kroków. – Być może inna firma bazuje w jakiś sposób na skojarzeniach z kolorem, ale moim zdaniem to taka duża interpretacja. To, że inna firma użyła kolorów zbliżonych do kolorów używanych przez grupę TP, to jeszcze naprawdę o niczym nie świadczy – podkreśla Maria Piskier z biura prasowego Telekomunikacji Polskiej.
Jednak jak przyznaje Miejski Rzecznik Konsumentów z Katowic, Jerzy Sozański, używanie takiego loga, to jeden z elementów wprowadzania klienta w błąd. – Można tutaj mówić o wprowadzeniu w błąd. Zarówno logo, jak i tekst pisma, który jest niespójny, bo w jednym miejscu mówi się o darmowej akcji – mówi. Ale usługa darmowa nie jest.
Firma zarejestrowana w Hamburgu, aby pozyskać klienta, wymaga od niego jak najmniejszego nakładu pracy. – Jest od razu koperta zwrotna, bezpłatna. Mało tego, jest napisane, że po podpisaniu można przesłać to faksem, czyli też to jest udogodnienie. Nie trzeba latać na pocztę, fax w większości zakładów jest, wysyła się, i niestety wtedy zaczyna się problem – przyznaje Domżalski.
O takich problemach pisała już kilka lat temu dziennikarka Aldona Minorczyk-Cichy. Mówi, że coraz więcej film takie listy przesyła, ale winić ich nie można. – Osoby, które dają się nabrać na niby darmowe ogłoszenia, po prostu nie czytają umów do końca i tak naprawdę sami są sobie winni – podkreśla.
Z firmą próbowaliśmy się skontaktować poprzez numer telefonu podany na dokumentach, ale za każdym razem włączał się sygnał faksu. Powstaje pytanie czy winni są tylko odbiorcy, czy wina leży również po stronie adresatów?