Tyski chór gospelowy świętuje 5-lecie istnienia

Aż trudno uwierzyć, że można się dobrze bawić i jednocześnie przeżywać mszę świętą. Za oceanem to norma. Rozśpiewany i roztańczony jest tam co drugi kościół. Łukasz Filipski takie nabożeństwo przeżył w kościele w Nowym Jorku. Jak mówi, wszystko wyglądało tam jak w filmie. – Pastor śpiewa razem z chórem, dodaje swoje wstawki, a w między czasie się modli. Ludzie z widowni krzyczą do chóru, że dobrze mówi i śpiewa – stwierdza Filipski.
Dobrze śpiewają też członkowie chóru gospelowego God’s Property. Są Własnością Boga i są z Tychów. – Umiemy wychwalać Boga nie tylko stojąc grzecznie i składając rączki do modlitwy, ale możemy to również okazać ruchem i w ten sposób pokazać jak kochamy Boga. Wtedy jest ruch sceniczny, a ludzie widzą, że nas to cieszy, raduje – mówi Zbigniew Żydziak, członek chóru gospelowego God’s Property.
Chórem dyryguje i kieruje Adam Saczka. To właśnie on pięć lat temu wpadł na pomysł stworzenia chóru gospelowego w Tychach. – Kiedy powiedziałem to mojemu szefowi, to on zapytał, czy w Tychach jest tylu czarnoskórych. Na to ja powiedziałem, że chyba nie, ale spróbujemy coś z tym zrobić. Na sam casting zgłosiło się pięćdziesiąt osób i wtedy już wiedziałem, że to ma sens – wspomina.
Dziś obchodzą pierwszy jubileusz. Koncertowali już w wielu miejscach w Polsce i to nie tylko w kościołach. Swoim śpiewem chcą zarazić jak najwięcej osób. – Są tacy, którzy mówią, że ja to już jestem za stara, bo mam 40-50 lat, a tutaj śpiewają sami młodzi ludzie. Ale tak nie jest, bo to jest muzyka dla wszystkich, bo gospel to niesienie Ewangelii, głoszenie dobrej nowiny, a to może robić i jest zobowiązany właściwie każdy chrześcijanin – uważa Sabina Pluta-Kotas z chóru God’s Property.
Dziś chóry gospel można znaleźć w każdym większym mieście. Zarówno w kościołach protestanckich, jak i katolickich. Coraz częściej organizowane też są warsztaty, na które przyjeżdża gospelowa elita. Bo gospel to bez wątpienia czas radości i wychwalania Boga, ale jest też w nim sporo miejsca na refleksje. Dlatego tym razem zaśpiewają dla swoich kolegów z zespołu. – Rzeczywiście nasze życiowe doświadczenia i przygody spowodowały, że dochód z tego koncertu będzie przeznaczony między innymi dla Olka oraz dla mojej córeczki Zosi – mówi Bartosz Saczka, członek chóru God’s Property.
– Mam nadzieję, że ta refleksja trafi do ludzi i przede wszystkim liczę na głęboką modlitwę oraz duchowe wsparcie, które na pewno nam pomoże – podkreśla Magdalena Maciejowska z chóru God’s Property. Jednak o to, że ich śpiew ktoś usłyszy martwić się nie powinni.