Uliczne granie

Mariusz Goli graniem zarabia na życie. – Trzeba albo grać jak Feel taki styl muzyki, którego ja po prostu nie lubię, żeby się wypromować, albo się siedzi w podziemiu.
I to dosłownie. Od trzech lat sceną dla Mariusza są korytarze katowickiego dworca. Najczęściej spotkać go można gdzieś między peronem pierwszym a drugim. Jedyna widownia, to pędzący pasażerowie, którzy właśnie przy nim robią sobie chwilę przerwy.
– Warto było posłuchać, super gra gościu, też bym tak chciała grać, bo mam gitarę, ale moja gitara leży w futerale. Męczy się, bo ja nie umiem jej nastroić.
Mariusz nie ma z tym problemów, choć nigdy nie brał żadnej lekcji. Nie skończył też żadnej szkoły muzycznej. Muzyką zaraził go brat, jakieś dziesięć lat temu. Od tego momentu z gitarą się nie rozstaje. Tak jak z marzeniem o nagraniu płyty.
– Na razie muszę zrobić materiał i to dużo, by mieć pewien zapas na płytę i wtedy będę o tym myślał – mówi Mariusz Goli.
Tak też myślą Ci, którzy przechodząc przez dworzec w drodze do pracy słuchają go codziennie. – Oczywiście, że powinien nagrać płytę – stwierdza Barbara Łabus.
Mariusz Goli – uliczny muzyk i Marcin Chabżyk, który uczy się grać na gitarze, mają te same marzenia, drogę do ich realizacji zupełnie inną.
Od paru lat muzyków na ulicy jest jakby więcej. Coraz częściej w takich miejscach grają także Ci po szkole.
– Nam to daje inspiracje, a ludziom na pewno w tym natłoku spraw i tym biegu życia, jakąś małą przerwę na prawdziwą muzykę, a nie tylko osłuchiwanie radia – twierdzi Rafał Kirpiec, muzyk.
Dając przy tym przechodniom sporo radości.
By grać – studia nie są potrzebne – mówi gitarzysta Grzegorz Sobieraj, a talent muzyczny można spotkać niemal wszędzie. – U nich gra tak naprawdę nie technika, nie wiedza teoretyczna na temat muzyki, tylko gra serce, czyli ta najważniejsza rzecz, która jest w muzyce.
Dlatego obok Mariusza rzadko kto przechodzi obojętnie.
– Co wspominam? Na przykład ludzi sławy, którzy przechodziły i wrzuciły, Markowski z Perfectu czy tam jeszcze jakiś aktor też przechodził – mówi Mariusz Goli, uliczny muzyk.
Może ktoś kiedyś nie tylko wrzuci, ale da Mariuszowi szansę na to, by jego muzyka mogła w końcu wyjść z cienia katowickiego dworca.