Ultra wysiłek – Maraton Kukuczki

To jak gra w rosyjską ruletkę. Nikt nie wie ile wytrzyma i jak ten ogromny wysiłek zniesie organizm.
– Clou to jest dobre rozłożenie sił. Trzeba bardzo wolno zacząć i nie szarżować, rozłożyć siły na całe 24h. Mam nadzieję, że się to uda – zapowiada Barbara Muzyka.
W organizowanych po raz trzeci mistrzostwach tym razem wystartowało około pięćdziesięciu zawodników. Zasada jest prosta – w ciągu doby pokonać jak najwięcej kilometrów.
– Są momenty, że nogi też odmawiają posłuszeństwa i ten ból trzeba przejść. Potem wrócić do normy i przechodzimy do biegu – wyjaśnia Mariusz Szostak.
Dla wielu jednak taka bariera okazuje się nie do przejścia. Bo trzeba panować nie tylko nad nerwami przy rywalizacji, ale także nad własnym organizmem.
Przy biegach długodystansowych częstotliwość uderzeń serca sięga nawet 150 uderzeń. Oprócz tego jak zachowuje się serce, ważne jest także jak pracują mięśnie i to nie tylko nóg, ale też brzucha czy grzbietu.
– Z czego czerpię energię? Przede wszystkim zachodzą przemiany tlenowe, czyli wykorzystuję energię z węglowodanów i tłuszczy. Węglowodany na początku wysiłku, później – im bieg staje się dłuższy – przechodzi w spalanie tłuszczy – wyjaśnia Seweryn Koziołek, trener.
Dlatego bieganie to chyba najlepszy sposób na to, aby pozbyć się zbędnych kilogramów i skutecznie wymodelować sylwetkę.
– 35 minut, dystans 4 kilometry 300 metrów. 320 kalorii – tak bieżnia pokazuje – informuje Karolina Bródka.
Większy dystans to dużo więcej kalorii. Ultra-maratończyk spalić może nawet osiemnaście tysięcy kalorii.
– Średnio w ciągu takiego biegu – to zależy od pogody – od pięciu do siedmiu litrów płynu zużywam. Batoników mam przygotowanych piętnaście, do tego odpowiednia ilość ciastek – zapewnia August Jakubik.
To co najczęściej ultra maratończyków wyklucza z dalszego biegu to poza odciskami i kontuzjami zwykły ból brzucha.
– Częsta przypadłość u biegacza jest taka, że krew niezbędna do trawienia jest przepchnięta do mięśni, które potrzebują dużą ilość krwi, dlatego by mięśnie mogły funkcjonować, a tu trzeba w trakcie biegu również trawić – tłumaczy dr Andrzej Żurawik, instruktor ratownictwa wodnego.
Ale jeśli nawet organizm jest dobrze przygotowany, a mięśnie odpowiednio wyćwiczone to i tak może się nie udać.
– Od pierwszego startu minęło osiem lat. Także długo wiedziałem, że fizycznie stać mnie było, żeby biegać na poziomie 240kilometrów, ale zawsze nie była przygotowana do tego głowa. Czyli od strony psychicznej, mentalnej ciągle czegoś brakowało – mówi Waldemar Pędzich, mistrz i rekordzista Polski w biegu 24-godzinnym.
W końcu się udało. A przepis jest podobno zupełnie prosty. Wystarczy przez dobę biec średnio dziesięć kilometrów na godzinę…