Ulżyć w cierpieniu

Kilka sekund wystarczyło, aby życie Janusza Świtaja zamieniło się w koszmar – koszmar, który za wszelką cenę chciał przerwać, prosząc o zaniechanie uporczywej terapii. Jednak po piętnastu latach spędzonych w zawieszeniu pomiędzy życiem a śmiercią zaczął walczyć o to, aby móc znowu oglądać niebo. Po zakupie specjalistycznego wózka przyszła kolej na następny krok. Wczoraj została mu wszczepiona pompa lekowa, dzięki której mają ustąpić męczące go drgawki. Jednak, jak się okazuje nawet taka pomoc ma swoją, liczoną przez NFZ, cenę.
O Januszu Świtaju półtora roku temu usłyszała cała Polska. Wczoraj w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Katowicach-Ligocie wszczepiono mu pompę, która podając lek wprost do kręgosłupa pomoże opanować bezwolne skurcze mięśni i uśmierzy ból. – W chwili obecnej jestem na etapie ustalania odpowiedniej dawki, która będzie dla mnie najlepszą i dobrze mnie rozluźni – mówi Janusz Świtaj.
A rodzicom Janusza, którzy od 15 lat walczą z jego chorobą, pozwoli na niewielką – ale zawsze – chwilę wytchnienia. – W rotacji i w toalecie, podczas sadzania na wózek, no w każdej sprawie, bo on wtedy jest taki luźniejszy, spokojniejszy i ułatwi nam po prostu wszystko wykonywać przy nim – uważa Henryk Świtaj, ojciec Janusza.
Ale także pomoże w rehabilitacji, bo, jak mówią ci, którzy na co dzień pomagają pacjentom, na efekty nie trzeba długo czekać. Tak jak to miało miejsce w przypadku innej pacjentki leczonej przez lekarzy katowickiego Ośrodka Rehabilitacyjno-Oświatowego. – Poprawiły się jej funkcje manualne, lepiej pisze na komputerze, poprawiła się mowa, rozluźnił się aparat mowy, również poprawił się jej ogólny komfort życia – mówi Agnieszka Bogucka, fizjoterapeutka.
Komfort życia odnawiany co dwa miesiące, bo na tyle starcza jedna dawka leku. Tyle tylko, że jego uzupełnianie do prostych przedsięwzięć nie należy. – Są dość duże problemy z obsługą tych pomp, dlatego że nie ma wprowadzonych procedur w Narodowym Funduszu Zdrowia, które umożliwiałyby łatwe i sprawne uzupełnianie tych pomp. Za każdym razem trzeba słać pisma i jest to dość skomplikowane – stwierdza lek. med. Marek Zdeb, neurolog.
NFZ problemu jednak nie widzi i jak zapewnia rzecznik prasowy funduszu – nie powinien go też widzieć żaden z pacjentów żyjących z pompą. – Lekarz ma mieć dla niego ten lek. A to, że on musi wystąpić jako instytucja, która oparta jest na pewnej wymianie pieniądza, który idzie w transzy miesięcznej, musi być dodatkowo finansowany z Narodowego Funduszu Zdrowia, to jest obowiązkiem kogoś, kto prowadzi działalność w zakresie świadczenia usług zdrowotnych – uważa Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału NFZ.
Wymiana pieniądza, miesięczna transza, świadczenie usług i tony papieru to cała rzeczywistość tego budynku. Szkoda tylko, że przegrywają z nią zdrowy rozsądek i ci, dla których – przynajmniej teoretycznie – został on wybudowany.