Region

Uratowali mu życie, teraz chce im podziękować

Nie o własnych siłach, a samochodem wrócił w miejsce, gdzie dwa tygodnie temu zakończyła się jego wędrówka na szczyt Szyndzielni. – Szedłem szlakiem zielonym z dołu do góry. Próbowałem iść dalej do góry i niestety już sił brakło – opowiada.

Prawie 60-letni Zbigniew Kowalonek miał zawał. Mijała go rodzina z dziećmi, ale nie pomogli. Zareagowało troje młodych ludzi. – Pani się zapytała co się stało. Powiedziałem, że mnie bardzo w piersi boli i coś jest chyba nie tak z sercem. Pierwsze co, wyciągnęła wodę. Jeden pan został, a pani z panem pobiegli na dół po pomoc – tłumaczy dalej.

W pobliżu teren patrolowała straż leśna. Jadąc drogą na Szyndzielnię zauważyli młodych ludzi. Bez zastanowienia zatrzymali się i pomogli. – To była ta chwila, żeby zareagować od razu, żeby pana uratować. Było widać, że pan jest w trakcie zawału – mówi Sławomir Przybyłek ze straży leśnej.

Zanim przyjechało pogotowie, strażnicy podali mu nitroglicerynę. Jak się później okazało, dzięki temu przeżył. Za uratowanie życia, strażnikom już nie raz dziękował, teraz chce podziękować również młodym ludziom, którzy nie zostawili go samego. – Dzięki nim jest tak, jak jest – dodaje pan Zbigniew.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na skrzyżowaniu dwóch szlaków byli dwaj chłopcy i dziewczyna, którzy wciąż pozostają anonimowi. – W tym zamieszaniu w ogóle człowiek zapomniał zapytać jak się nazywają, albo jakiś adres wziąć od nich. Nie wiemy kto to był – mówi Henryk Madzia z Nadleśnictwa Bielsko.

Wiadomo tylko, że bezinteresownie pomogli. Dzięki podobnej reakcji, rok temu na Szyndzielni udało się uratować inną turystkę.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button