Urodziny małego fiata

Bywa kapryśny. 24 konie, a właściwie kucyki mechaniczne, nie zawsze są chętne do galopu. Ale gdy już odpali ten charakterystyczny dźwięk poznaje każdy.
Charakterystyczny jest też z pewnością maluch Zbigniewa Garstki. – Są samochody tego typu inne, nowocześniejsze, no ale jednak to zawsze trochę tradycji, bo to nasz polski samochód przerobiony samemu, dzieci się cieszą, dziewczyny gdzieś nad jeziorem oglądają za synem jak jedzie – mówi Garstka, właściciel malucha.
Czasami zdarza się, że nie jedzie – ale jak się okazuje to tylko stan tymczasowy. Herbert Cuda swojego malucha traktuje jako auto zastępcze, które nigdy nie zawodzi. Herbert Cuda, właściciel malucha – Jeżeli ja stanę na drodze to zawsze tym odjadę, ale jeżeli ja stanę jakimkolwiek iinym samochodem, to nie odjadę, bo jak pan otworzy maskę to pan nie wie o co tam chodzi, a tu otworzę maskę wiem – stwierdza Cuda.
Nie wystarczy tylko wiedzieć. Umiejętnośc władania młotkiem i śrubokrętem w naprawie malucha jest również mile widziana. Choć, w niektórych nie ma już co naprawiać. – Ze starości po prostu, kruszą się, no i już chyba za niedługi czas nie będzie ich w ogóle na drogach, tylko w muzeum gdzieś – uważa Piotr Wolny, właściciel malucha.
Ostatni wyprodukowany maluch stoi dzisiaj na honorowym miejscu w tyskiej fabryce Fiata. Przez 35 lat z taśm montażowych zjechało ponad 3 miliony małych fiatów. Ale na ulicach, jest ich już coraz mniej. – Tani w utrzymaniu, tani w eksploatacji, rodzinny, ale ostatnio przez 3,4 lata nie był spotykany już u nas na komisie, chociaż są tacy, zainteresowani co się dalej pytają – mówi Jacek Płonka, współwłaściciel Autokomisu.
Coraz częściej o maluchu, mówi się w czasie przeszłym. – To nie było tak jak my teraz na niego patrzymy, jakieś nie wiem, małe ciasne, technologicznie złe, niesprawdzone i do niczego się nie nadające, to wtedy był naprawdę dobry samochód – stwierdza Piotr Myszor, dziennikarz motoryzacyjny.
Spartańskie wnętrze, ciasnota, praktycznie nieistniejący bagażnik – dzisiaj to może budzić szyderczy uśmiech. Uśmiech, ale sentymentalny, wywołuje u kierowców wspomnienie o maluchu, dla których był on pierwszym samochodem.