Region

Utrudniony dojazd do pływalni w Paniówkach

Joachim Bargiel, wójt gminy Gierałtowice otworzył krytą pływalnię. Prace nad basenem trwały kilka lat, dlatego tym bardziej jest co świętować. Jednak powód do dumy, ale i do zmartwienie mają teraz wszyscy, którzy chcą na basen dojechać.

Grzegorz Magnor przyjechał na pływalnię po raz pierwszy i znaku zakazu wjazdu nie zauważył. – Jest znak? Ja tylko stop widziałem, a z boku jakaś taka dróżka była, ale chyba wszyscy tędy wjeżdżają – dziwi się.

Kierowcy wjeżdżają, bo znaku albo nie widzą albo widzieć nie chcą. Doskonale za to zauważają szlaban, ale z nim też sobie poradzili. – Trzeba go omijać i jest trochę niebezpiecznie, ale mam nadzieję, że za miesiąc czy dwa to będzie już podniesione. Z boku się wjeżdża i każdy tak wjeżdża – przyznaje Henryk Halecki. 

Jednak za łamanie przepisów kierowcy mogą zostać ukarani, bo policjanci taryfy ulgowej stosować nie będą. – Niestosowanie się do tego znaku drogowego to mandat karny do 500 złotych i strata 5 punktów karnych – podkreśla sierż. sztab. Witold Domurat z KMP w Gliwicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Do pływalni można dojechać nie łamiąć przepisów drogą przez Paniówki od strony szkoły, którą kierowcy i tak krytykują. – Wjeżdżamy od wsi po prostu i jest fatalnie. Fajnie by było, gdyby było jakieś poszerzenie, jakaś wysepka, żeby to mogło być normalne – mówi Dariusz Daniłowski. Ale swoje wymagania stawia Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, bo legalny zjazd z DK 44 wymaga przebudowy. – Bez wybudowania pasów włączenia zgody na bezpośredni wjazd z drogi krajowej nie będzie – zaznacza Dorota Marzyńska z GDDKiA.

Na dodatkowe pasy ruchu za prawie 4 miliony złotych gminy nie stać. – Gmina zaproponowała rozwiązanie alternatywne, budowę drogi równoległej do DK 44 – przyznaje Joachim Bragiel, wójt gminy Gierałtowice. Niestety, to rozwiązanie pojawi się najwcześniej za rok. Do tego czasu ma pojawić się więcej znaków kierujących na pływalnię. – Może troszkę słabo jest oznaczony ten dojazd, ale bez problemu można dojechać skoro jest frekwencja, skoro przyjeżdżają ludzie to nie ma problemu – uważa Przemysław Dejneka, dyrektor pływalni “Wodnik”.

Zdecydowanie mówienie, że nie ma problemu jest wyjściem łatwiejszym i tańszym. Choć może nie dla kierowcy, który za bilet wstępu może zapłacić nawet pięćset złotych więcej.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button