Uwaga! Komisy samochodowe oszukują klientów! Na wyklejankę
Setki przejrzanych ogłoszeń i przejechanych kilometrów, wszystko, by znaleźć ten jedyny. Z pomocą spieszą właściciele komisów. Tu wszystkie jak nowe, po pierwszym właścicielu, serwisowane w autoryzowanym punkcie i oczywiście nie bite. Tyle, że w przypadku jednego z komisów pod Gliwicami z nieco dziwnymi tablicami. – Wyrejestrowane, auto wymeldowane, dlatego oryginalne tablice zostały we Włoszech, te są zrobione u nas. Oryginały zostały, jest do tego oświadczenie. To są zrobione z pleksi. Z pleksi, czy z papieru – nie istotne – grunt by były, i by na drodze auto nie rzucało się w oczy.
– Jest ryzyko, żeby takim samochodem, z takimi tablicami rejestracyjnymi np. do Katowic dojechać? – Niewielkie, cały czas jeżdżę i jeszcze mi się nie zdarzyło. Ewentualnie można się powołać na mojego szefa, który jest byłym kierownikiem sekcji ruchu drogowego, także to też pomaga – dowiadujemy się w jednym z komisów samochodowych. Uspokojeni dużymi wpływami właściciela, ruszamy zatem w drogę. Bez legalnych tablic i ważnego ubezpieczenia.
Choć w przypadku tego komisu właściciele i pracownicy łamią prawo, to grają z kupującymi w otwarte karty. Niektórzy tyle szczęścia nie mają. Z komisu wyjeżdżają z przekonaniem, że autem z takimi tablicami spokojnie po polskich drogach mogą się poruszać.
Kant na tak zwaną “wyklejankę”, to popularny sposób na “zachęcenie” do kupna auta, bo bez tablic rejestracyjnych sprzedać trudniej. – W przypadku chociażby utracenia tablic rejestracyjnych, musimy wyrobić inne tablice rejestracyjne, na pewno nie te same. W związku z powyższym, jest niemożliwie, żeby pojazd poruszał się po drodze, wyposażony w tego rodzaju tablice – informuje podinsp. Włodzimierz Mogiła, KWP WRD Katowice. Często sprzedawcy posługują się właśnie argumentem, że to duplikat tablic, co kruszy opory przed zakupem. – Tutaj nieznajomość prawa szkodzi. To jest tak np., gdyby właściciel komisu kazał włożyć komuś palec do ognia i stwierdził, że na pewno się nie poparzy – dodaje podinsp. Włodzimierz Mogiła, KWP WRD Katowice.
Właściciele komisów nie tylko bez oporów sprzedają auta z podrobionymi tablicami, ale również bez skrupułów i obaw, umieszczają ogłoszenia o ich sprzedaży w popularnych serwisach motoryzacyjnych. – Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora. Niestety większość sprzedawców w komisach, to są ludzie, szukający łatwego zarobku – stwierdza Bartosz Mijal, dziennikarz motopatrol.pl.
Kosztem niedoinformowanych klientów. Tu jednak z pomocą spieszą prawnicy. Choć zapłacenia mandatu nie unikniemy, możemy walczyć o jego zwrot. – Musimy wysunąć takie roszczenie przeciwko właścicielowi komisu o to, aby nam zrekompensował koszty poniesionego mandatu, ponieważ sprzedał nam samochód, w tym przypadku z nieadekwatnymi, bądź nieważnymi albo całkowicie jakby niesłusznie przytwierdzonymi tablicami rejestracyjnymi – mówi Mariusz Orliński, kancelaria Ślązak, Zapiór i Wspólnicy.
Kupując auto musimy wydać co najmniej kilka tysięcy złotych. Warto więc oprócz precyzyjnego sprawdzenia stanu podwozia i hamulców, odcienia lakieru i wygody foteli, zerknąć na te kilka cyfr. Ta zapobiegliwość zrewanżuje nam się na pewno mniej naruszonymi cyframi na koncie.