Region

Uwaga na szpital?

Miał być prosty zabieg, później gips i noga jak nowa. Zamiast tego były dwa lata męki. – Wiem dokładnie, że zostałem zarażony w gabinecie zabiegowym w momencie, w którym mi wiercono pietę – stwierdza Dieter Kruczek. Bo gdy wyszedł ze szpitala, zamiast wyleczonego złamania miał gronkowca złocistego.

Jak mówi Dieter Kruczek do zakażenia doszło w wyniku zaniedbań dyrekcji szpitala. – Dostał wyniki gronkowca, a wtedy jest obowiązek zgłaszania tego do Sanepid, ale nie zrobił tego, bo wtedy by mu Sanepid zamknął bloki operacyjne – mówi. Dlatego zgłosił to sam.

Kontrola, jaką przeprowadził państwowy powiatowy inspektor sanitarny w zabrzańskim szpitalu potwierdziła zakażenie gronkowcem złocistym, a sprawa trafiła do prokuratury. – Postępowanie jest w toku, oczekujemy teraz na wydanie opinii przez biegłego z zakresu medycyny sądowej, który ma ustalić czy zarówno sama diagnostyka, leczenie, sposób leczenia i warunki były prawidłowe oraz zgodne z zasadami wiedzy i doświadczenia zawodowego – wyjaśnia Alina Skoczyńska z Prokuratury Rejonowej w Zabrzu.

Sprawą zajęła się też Śląska Izba Lekarska, która jednak równie szybko postępowanie umorzyła – uzasadniając tym, że niekorzystny przebieg schorzenia i zaistniałe powikłania stanowią niepowodzenie w leczeniu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Skarga trafiła również do urzędu miasta. Przez kilka miesięcy analizowała ją komisja zdrowia, w której zasiada dwóch lekarzy, którzy na co dzień pracują w zabrzańskim szpitalu. Po wnikliwej analizie komisja uznała sprawę za… bezprzedmiotową. – Pan Kruczek kwestionował różne sprawy, bądźmy szczerzy rzeczywiście stanowimy społeczne gremium i reprezentacje społeczeństwa, i nie możemy dać się zastraszyć pewnej osobie, która przychodzi i tam stuka laską domagając się swoich racji – podkreśla Maria Krybus, przewodnicząca komisji zdrowia.

Dieter Kruczek prowadził też swoje wewnętrzne śledztwo. I choć wykazało ono, że kontrole nawiewów i wywiewów były przeprowadzane według harmonogramu, to jednak przestrzeganie zasad przez personel już nie.

Inny mężczyzna przez zarażenie gronkowcem w szpitalu w Biskupicach stracił nogę. – Na salach operacyjnych są otwierane okna, więc każdy nawet użytkownik z klimatyzacją wie, że jeżeli chce, żeby mu działała klimatyzacja to okna trzeba zamknąć, a jeżeli mają działać filtry bakteriobójcze, to nie ma w ogóle o czym mówić – stwierdza.

Próbowaliśmy to skonfrontować z dyrekcją szpitala. Dziś jednak na nasze pytania nikt nie chciał odpowiedzieć. Obiecano nam, że szpital stanowisko w tej sprawie zajmie jutro.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button