Uwięzieni w chorzowsko-świętochłowickich wodociągach

Przedstawiciele mediów jak i mieszkańcy ulicy Komandra 4 w Świętochłowicach znaleźli się w areszcie. Celą okazała się siedziba chorzowsko-świętochłowickich wodociągów. Wyrok więzienia prawdopodobnie dostali za to, że przyszli zawalczyć o wznowienie dostaw wody. Ponownie. I znów ze śpiworami.
Uderzające było tłumaczenie zarządcy tego więzienia. – Było to gwałtowne wtargnięcie na teren obiektu – zarówno przez mieszkańców jak i przez media. Dlatego ochrona podjęła konieczne środki bezpieczeństwa – tłumaczy Andrzej Cieślik, rzecznik Chorzowsko-Świętochłowickiego Przedsiębiorstwa Wodociągowego. Które, dla tych z drugiej strony barykady, wcale nie były konieczne. – Gdy wychodziliśmy, jeden z tych ochroniarzy na moje pytanie, dlaczego przetrzymywał, dlaczego nie wypuścili wcześniej tych ekip telewizyjnych, odpowiedział – bo taki był mój kaprys – stwierdza Przemysław Białkowski z Polsatu News.
Kaprys wynajętych ochroniarzy, którzy działali niezgodnie z prawem – mówią policjanci. – W żadnym wypadku pracownicy ochrony nie mają prawa nikogo przetrzymywać wbrew ich woli w pomieszczeniu zamkniętym. Wręcz przeciwnie – jeżeli macie Państwo ochotę opuścić pomieszczenie, powinni was wypuścić – podkreśla nadkom. Piotr Sielecki z KMP w Chorzowie.
– Cała sytuacja trwała jakieś pół godziny, i co tu dużo mówić – to było bezprawne uwięzienie dwóch ekip telewizyjnych – mówi Białkowski.
Po interwencji policji ochroniarze jednak to zrozumieli i wypuścili. Z możliwości skorzystali tylko dziennikarze. – Mieliśmy takie założenie, żeby przynieść jakąś wodę czy kanapki. Jest to jednak niemożliwe, bo jest zakaz wpuszczania kogokolwiek, z czymkolwiek. Tak że nie ma szans żebyśmy tam weszli – przyznaje Marek Palka, radny Świętochłowic.
– Ludzie dzisiaj są w desperacji, przyszli, bo chcą mieć odkręconą wodę. Natomiast były dwie próby rokowań z przedsiębiorstwem wodno-kanalizacyjnym, ale ich stanowisko generalnie jest niezmienne – zaznacza Piotr Mocek, przedstawiciel mieszkańców.
Jednak wody nie będzie w blokach przy ulicy Komandra, póki mieszkańcy nie podpiszą – według nich – niekorzystnych umów.