W Gliwicach walczyli o tytuł Super Majstra

Nie każdy majster może sobie pozwolić na wypielęgnowane dłonie. Jednak to właśnie te dłonie zrobiły dziś największą furorę, wszak nie często spotyka się fachowca w spódnicy. – Długopis, komputer, klawiatura, naczynia to wiadomo, ale z takimi narzędziami powiem szczerze, że nie miałam jeszcze do czynienia – przyznaje Renara Jaros, która walczyła o tytuł Super Majstra. Czego, przynajmniej na początku, nie dało się ukryć. Za to później było już coraz lepiej.
Pani Renata nie ma czego się wstydzić, bo konkurencję ukończyła z lepszym wynikiem niż niektórzy panowie walczący o tytuł Super Majstra. Chociaż przygotowanie teoretyczne mieli bez zarzutu. – Powinien znać się na robocie, wiedzieć co ma zrobić i wykonać tą robotę. Muszę mieć potem satysfakcję z tego, co zrobiłem – mówi Rafał Bommersbach, który walczył o tytuł Super Majstra.
Uczestnicy rywalizacji musieli wykonać zadania w jak najszybszym tempie. – Odmierzamy kilka linii w określony sposób, deskę docinamy piłą, wiercimy dwa otwory, odkręcamy śruby, to wszystko tworzy nam całość, czyli zadanie na czas – tłumaczy Piotr Kołodziej, organizator zawodów. Ten najlepszy w Polsce to na razie 40 sekund. Jednak pobić ten wynik to nie lada wyzwanie.
I choć majstrzy walczyli z czasem, to jak mówią w ich branży pośpiech nie zawsze jest wskazany. – Kiedyś, jak kolega przewiercił ścianę to w drugim pokoju wyciągnął pierzynę z łóżka. Takie rzeczy czasem się zdarzają – mówi Roman Knapik, uczestnik zawodów. Dziś takich ekscesów nie było. Mimo że do walki stanęli także amatorzy, którzy majsterkują tylko hobbystycznie. – Co prawda żona nie jest zadowolona, bo jak to mówią: “szewc w dziurawych butach chodzi”, ale znajomi myślę, że tak – stwierdza Marcin Wil, również uczestnik zawodów.
Gdyby pan Marcin dziś był najszybszy to i żona pewnie by nie narzekała. Bo najlepszy majster w kraju poleci za ocean. – Jeżeli tam będzie pierwszy, to ma prawo wybrać dwie z pośród dwudziestu skrzynek, a w jednej z nich jest ukryty milion dolarów, natomiast w reszcie są mniejsze. Taka minimalna suma, którą może wygrać , to jest trzydzieści tysięcy dolarów – mówi Bartosz Binczewski, organizator zawodów.
Podjąć wyzwanie o tytuł Super Majstra może niemal każdy. Tyle tylko, że nie o każdym, kto chwyci za wiertarkę i klucze można powiedzieć, że ma fach w ręku.