W niemieckich koncernach nie będzie zwolnień
W niedzielę wieczorem przez siedem godzin szefowa niemieckiego rządu, odpowiedzialni za gospodarkę i finanse ministrowie oraz około 30 gości – ekspertów, przedstawicieli koncernów i organizacji pracowniczych – naradzali się nad sytuacją gospodarczą i sposobami walki z kryzysem. Późnym wieczorem minister gospodarki Michael Glos poinformował, że dopiero pod koniec stycznia przyszłego roku zapadnie decyzja, czy należy podjąć dodatkowe działania antykryzysowe. Wcześniej, 5 stycznia, dyskutować na ten temat będą władze partii wielkiej koalicji CDU/CSU i SPD. Przyjęty dotąd przez Niemcy program pobudzenia gospodarki opiewa – wraz z ulgami i podwyżką niektórych świadczeń – na 32 miliardy euro. Zdaniem opozycji, a także części krajów UE jest to zbyt skromny plan. Według zgodnych doniesień niemieckich mediów rząd w Berlinie pracuje już nad drugim programem ratowania gospodarki, opiewającym na 30 miliardów euro. Ma on przewidywać m.in. zmiany dotyczące progów podatkowych oraz inwestycje w infrastrukturę. Merkel miałaby ogłosić drugi pakiet po objęciu urzędu przez prezydenta USA Baracka Obamę, który – jak się oczekuje – przygotowuje szeroki program gospodarczy. Według ministra finansów Peera Steinbruecka w niedzielę uzgodniono powołanie dwóch grup roboczych, składających się z przedstawicieli resortów finansów, gospodarki, pracy oraz Federalnej Agencji Pracy. Pierwsza grupa ma zastanowić się, jak przywrócić zaufanie na międzybankowym rynku kredytów, a druga – nad dalszymi działaniami na rynku pracy, tak by w jak najmniejszym stopniu odczuł on recesję. Rządowe prognozy na 2009 rok wciąż zakładają minimalny wzrost PKB w Niemczech na poziomie 0,2 procent. Tymczasem zdaniem ekspertów niemiecka gospodarka może się skurczyć nawet o 2,2 procent. Niedzielny “szczyt” był pierwszym z serii spotkań zapowiedzianych przez niemiecką kanclerz. Na najbliższy tydzień planuje ona rozmowy z premierami 16 krajów związkowych Niemiec.