W pogotowiu?
13 października podczas święta ratownictwa medycznego karetka Z Tarnowskich Gór przywiozła schorowaną emerytkę na uroczystości. Dyrektor pogotowia, Artur Borowicz przyznaje, że nieprawidłowości miały miejsce. Jak mówi nie wie dlaczego, bo sprawę dzisiaj zaczął wyjaśniać. – Mamy tyle samochodów transportowych czy zaopatrzenia, że można było z tego samochodu skorzystać. Jak to się stało teraz to wyjaśniam. Natomiast muszę powiedzieć, że ta karetka przyjechała i natychmiast wróciła.
Więcej czasu poprzedniego dnia zajęła karetce systemowej inna podróż z Katowic do Świnoujścia. Pacjenta wiozła za pieniądze, choć w tym czasie powinna czekać na wezwanie do wypadku. Tego dnia rano pod Tworogiem zderzyły się trzy samochody, a rannych zostało pięć osób, które powinna ratować. – Nie brakło, był wzywany helikopter, były tam cztery karetki, no i wszystko zostało zabezpieczone.
Teraz zabezpieczone będą też dowody, bo sprawa trafiła do prokuratury. – Przestępstwo miało polegać na przekorczeniu uprawnień i użyczeniu samochodu-karetki pogotowia do celów prywatnych. W sprawie tej wszczęliśmy śledztwo z art. 241 dotyczącego przekroczenia uprawnień i śledztwo to zostanie przeprowadzone przez KMP w Katowicach – powiedział Bogdan Łabuzek, prokurator rejonowy, Katowice Centrum-Zachód.
Działania zapowiada też NFZ, bo koszt gotowości karetki do działania to koło 3 tysięcy za dzień. – Są na tyle, sądzę, niepokojące, że w przyszłym tygodniu prawdopodobnie rozpocznie się kontrola w wojewódzkiej stacji ratownictwa – mówi Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału NFZ.
Innych ratowników takie podejście co najmniej dziwi. Jak mówią karetka systemowa musi być zawsze w gotowości. – Jeżeli karetka systemowa wykorzystywana jest do zadań komercyjnych, są to podwójnie otrzymywane pieniądze. Ale to jest chyba najmniejszy problem z tego wszystkiego. Problem polega na tym, że karetka systemowa jest to zespół, który wyczekuje zadań związanych z ratowaniem życia – mówi Tomasz Winecki, właściciel firmy transportu sanitarnego w Zabrzu.
Gorzej, jeżeli pogotowie w pogotowiu jest, ale tylko czasami, bo skutki prędej czy później odczują przede wszystkim pacjenci.