Czy jest mandat, który można przyjąć z uśmiechem i jeszcze ładnie i nie złośliwie podziękować? Okazuje się, że takie mandaty rozdają w Rudzie Śląskiej. Ale tylko raz.
Przy stawach w Rudzie Śląskiej niedaleko DTŚ stoją tabliczki z zakazem kąpieli. Straż miejska przekonuje jednak że, taki widok to rzadkość- kiedy przy zbiorniku nie ma wyraźnego zakazu, nie ma podstawy do nałożenia mandatu. Tabliczki więc po prostu znikają, a problem pozostaje.
–No jest bezpiecznie, jak wody do pasa to się ktoś utopi? – pyta mieszkaniec Rudy Śląskiej. Poza tym, że zbiorników nie pilnują ratownicy, woda nie jest regularnie badana. -Bardziej niesforna część naszego społeczeństwa w godzinach wieczornych organizuje sobie w takich miejscach biesiady alkoholowe, butelki często potłuczone wrzucane są do wody – mówi Marek Partuś, komendant Straży Miejskiej w Rudzie Śląskiej.
Mandat to nawet 250 zł. Ale strażnicy miejscy dzikim plażowiczom wręczają inną ich formę tzw. mandaty zaufania. Dostają je ci, którzy zobowiązują się nie kąpać więcej w miejscu niedozwolonym. -Ten mandat upoważnia pana do wejścia na basen. – A kolega też dostanie? – dopytuje strażników miejskiej jeden z przyłapanych na kąpieli na dzikim kąpielisku.
Tak „ukaranym” można być jednak tylko raz. Od początku sezonu strażnicy rozdali ponad 60 mandatów zaufania. Czy system działa? Nie do końca- problem istnieje od co najmniej 10 lat. Od lat istnieje tu też inny problem. Zbiorniki na granicy Rudy Śląskiej i Świętochłowic dzieli Drogowa Trasa Średnicowa. By przemieścić się między nimi najszybciej przebiec drogę- przejeżdżający tamtędy kierowcy ostrzegają, że tacy śmiałkowie to zwykle nieletni. Na razie nie doszło jeszcze na szczęście do wypadku.
(Sandra Hajduk)