Region

W Sosnowcu szukają rodzin zastępczych

Dla Andrzeja i Izabeli Kot decyzja o założeniu rodziny zastępczej okazała się celnym strzałem. Od dwunastu lat w ich domu w Bytomiu schronienie znajdują dzieci z całego Śląska. W regionie to wyjątkowa rodzina zastępcza, bo opiekuje się dziećmi ciężko chorymi i szczególnie doświadczonymi przez życie. – U nas się to sprawdziło. My już jesteśmy weteranami, prawie już emerytami zastępczymi, ale jest ok – oznajmia Izabela Kot, opiekunka. Gorzej jest w Sosnowcu, gdzie zawodowe rodziny zastępcze są tylko dwie. I choć urzędnikom udało się pozyskać dotację na dodatkowe wynagrodzenia dla rodzin, to wśród mieszkańców brakuje ochotników.

Według Agnieszka Korpak z sosnowieckiego MOPS-u zainteresowanych szczególnie zniechęca jeden z warunków umowy. – Kontakty rodziców biologicznych z dziećmi i obowiązek podtrzymywania tych kontaktów. Co nie oznacza, że rodzina musi inicjować te kontakty – wyjaśnia.

Grunt, żeby tych kontaktów nie utrudniała. Jak twierdzi Izabela Kot nie wszyscy biologiczni rodzice interesują się swoimi dziećmi. Ci najszybciej zapominają o dzieciach ciężko chorych. – One mają najmniejsze szanse. Przeważnie ludzie chcą dzieci zdrowe, ładne, bezproblemowe, a te nasze – każde ma jakiś problem. I wymagają całodobowej opieki. – Żona robi za kucharkę, za ”oparzeniowca”. Ja pomagam, ja dzieciom zrobię i śniadanie i kolację, ale najważniejsze rzeczy robi ona – wyjaśnia Andrzej Kot, opiekun.

Obowiązków ciągle przybywa, ale Ci, którzy zdecydują się na założenie rodziny zastępczej, od początku mogą liczyć na wsparcie urzędników. – Będziemy starać się, żeby dopasować terminy szkolenia rodzin zastępczych do ich czasu wolnego, ażeby maksymalnie skrócić procedury – deklaruje Małgorzata Ochęduszko-Ludwik, Urząd Miasta w Sosnowcu. Wszystko po to, żeby z opieki zawodowych rodzin zastępczych mogła skorzystać jak największa liczba dzieci. Jak twierdzi psycholog Katarzyna Popiołek, to nie pogotowie opiekuńcze, czy dom dziecka jest namiastką domu, a właśnie rodzina zastępcza. – Tworzą się relacje wzajemne, ciepłe. To jest esencja domu. I tylko w takich warunkach dziecko może rozwijać się prawidłowo. – Uczy się wzajemnego przywiązania, wzajemnej miłości, wzajemnych zobowiązań. Po prostu uczy się życia rodzinnego – zaznacza prof. Katarzyna Popiołek.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

W Sosnowcu na taką szansę czekają tysiące dzieci.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button