W zapomnieniu

Mateusz – największy rozrabiaka. Rozpiera go energia i w jednym miejscu nigdy nie wysiedzi zbyt długo. Sylwia – dyplomatka. Gry reszta się bije ona zawsze siedzi z boku. Kamil – nadwyraz spokojny… rodzice mówią, że ma dziewczyński charakter. Jak coś chce to płacze. Ostatnia Klaudia – ma dobre zadatki na piosenkarkę, albo kucharkę. To słynne żorskie czworaczki. Tyle, że prawie półtora roku później. – Każde miejsce, każdą rzecz z podłogi mi podnoszą. Wszystko ich interesuje w tych miesiącach. Trzeba mieć oczy dookoła głowy – mówi Renata Klepek, mama.
Tym bardziej teraz, gdy stawiają pierwsze kroki. Trochę późno, ale to w wypadku wcześniaków normalne. – Dużo osób wcześniej, jak się dowiedziało, że się urodziły czworaczki to przynosiło ubrania po swoich dzieciach. Pampersy. Nawet pieniądze przynosili. Takie drobne sumy, ale to człowieka cieszyło, bo wiedział, że nie jest sam i może liczyć na pomoc z zewnątrz – opowiada Adam Klepek, tata. Teraz ta pomoc powoli się kończy. Rodzina nie dostaje już pieluch i odżywek, czasem brakuje również ubrań. – Opiekujemy się nimi jak tylko możemy. Dbamy o nie. W tej chwili jesteśmy już sami. Zdani na samych siebie i własne siły. Ale radzimy sobie – mówi Renata Klepek.
Renata Paszek, sąsadka rodzinę Klepków widuje zazwyczaj tylko przez okno. Gdy chodzą na spacery. Sama ma czworo dzieci i wie jaka to praca. Nie ma czasu na sąsiedzkie pogaduszki. – Czwórkę chować w jednym czasie. I z jednej wypłaty. Bo tylko on pracuje na całą rodzine. Jest ciężko im na pewno. Ale na pomoc zawsze mogą liczyć. – Rodzina wie o tym, że zawsze może korzystać z pomocy MOPS i powinna nawet telefonicznie zgłaszać swoje potrzeby – powiedziała Aleksandra Adamczyk, dyrektor MOPS w Żorach.
Miesięcznie na czworo dzieci przysługuje Klepkom 352 złote z opieki społecznej. Jeszcze we wrześniu przy dzieciach pomagała pielęgniarka. Władze Żor zapewniają, że podczas zbliżających się świąt rodzina nie zostanie pozostawiona samej sobie.