Walczą o pamięć o śląskich przedwojennych policjantach

Skuteczni i wzbudzający respekt. Przynajmniej przed drugą wojną światową. Lekcję historii o przedwojennej śląskiej policji wciąż powtarzają czynni policjanci ze Śląska. Wśród nich Grzegorz Kotwicki z II Komisariatu w Gliwicach. W zeszłym roku wraz ze stowarzyszeniem rekonstrukcji historycznej brał udział obchodach 11 listopada na Śląsku. Jednak w tym roku miejsca dla takich mundurów w Katowicach zabrakło. – Będziemy brali udział w defiladzie na Placu Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Powód? Śląscy urzędnicy, jak twierdzą pasjonaci, zignorowali ich udział w defiladzie. Na pytanie “dlaczego?” odpowiedź była krótka. – Ja myślę, że to co roku się powinien jakiś element zmieniać i to dobrze są bracia kurkowi, są harcerze – odpowiada Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski.
Zabrakło tylko być może tych najważniejszych dla historii niepodległej Polski i Śląska. – Temat śląskiej policji, temat policji państwowej jest bardzo zapomniany w dzisiejszych czasach. Większość ludzi rekonstruuje albo Wojsko Polskie, albo Wehrmacht, albo inne formacje wojskowe – uważa Michał Cieślik, SRH Policja Województwa Śląskiego. Tych faktycznie jest wiele. A to jedyna na Śląsku i w Polsce grupa ubierająca takie mundury. Mundury, które w przedwojennej Polsce miały zdaniem historyka wyjątkowe znaczenie. – Była właśnie tym, powiedziałbym dobrym elementem, czy składnikiem śląskiej odrębności, śląskiej tradycji historycznej i powinniśmy o jej pamięć dbać – zaznacza Zygmunt Woźniczka, historyk UŚ.
Dbać o historię próbują na razie sami pasjonaci. Bezskutecznie zabiegają o miejsce w muzeum, w którym stworzyliby historyczny posterunek przedwojennej policji. – Zgromadziliśmy w przeciągu kilku lat, mamy całe wyposażenie takiego posterunku policji. Zbieraliśmy to na starociach, w różnych miejscach, od ludzi otrzymywaliśmy, także mamy dużo tego – wymienia Grzegorz Kotwicki, SRH Policja Województwa Śląskiego. To jednak nie pozwala osiągnąć upragnionego celu. A jedyne co pozostaje to rekonstrukcje.