RegionWiadomość dnia

Walczą o Złotą Batutę. W Katowicach trwa Międzynarodowy Konkurs Dyrygentów

O ile znani są rywale, to niemal do samego występu nieznany jest dokładny repertuar. Ten poznaje się pół godziny przed wejściem. Wybór nie zawsze jest trafiony. – Chcę go nieco rozładować pytam, czy dobrze wybrał, czy wolałby lepiej, co by chciał? Widać, że oni chcą to sami gdzieś przemyśleć, nie chcą w ogóle rozmawiać – mówi Beata Gaczek-Żarska, Biuro Koncertowe Filharmonii Śląskiej. Z tym trochę łatwiej jest już po wszystkim. Chociaż nawet najbardziej udana komunikacja z kilkudziesięcioma muzykami i najlepsze wykonanie wciąż nasuwa więcej pytań niż odpowiedzi. – Nie potrafię ocenić moich szans, bo tutaj tylu już było dyrygentów, którzy są naprawdę gigantami, kilku naprawdę widzę finalistów tego konkursu – stwierdza Maciej Koczur, uczestnik IX Międzynarodowego Konkursu Dyrygentów.

Przepis na maestro prawie idealnego mają sami muzycy. Bo wbrew pozorom nie tylko o gesty i dobry słuch tutaj chodzi. – Od pierwszych fraz daje się wyczuć czy taki człowiek stara się być zintegrowany artystycznie z zespołem, czy przekazuje to w sposób kulturalny, rzeczowy – mówi Jerzy Sojka, flecista Filharmonii Śląskiej w Katowicach. To wyzwanie, nie tylko dla dyrygenta. Konkursowe zmagania odczuwają też sami muzycy. Wydłużone o wiele godzin próby wymagają nie lada odporności i wysiłku. – Mimo tego, że to może ma charakter próby, ale dla nas koncentracja jest porównywalna z taką jaka jest na koncercie. Staramy się po prostu dać z siebie maksimum chociażby dlatego, żeby ułatwić pracę dyrygentowi – mówi Roman Huzior, kontrabasista Filharmonii Śląskiej w Katowicach. Tym bardziej, że jest ich 40. z ponad 20 krajów świata. Każdy z inną receptą na sukces. – Nie można myśleć co jest trudne, a co nie. Trzeba zaufać orkiestrze i zaufać sobie. I nie myśleć o tym, bo wtedy popełnia się błędy – stwierdza Laakso Markku, dyrygent z Finlandii.

Błędy, na które nie można sobie pozwolić podczas tak prestiżowej imprezy jak Międzynarodowy Konkurs. Odpowiedzialność ciąży nie tylko na grających i dyrygujących. Pulpity i odpowiednie nuty zmieniać trzeba co pół godziny. – Musimy mieć pełną mobilizację, musimy po prostu wszystko koordynować, praktycznie tak jak na koncertach – mówi Jerzy Olszycka, estradowy.

Tu jednak każdy dzień wydłuża się do kilku koncertów. Organizacja IX Konkursu Dyrygentów będzie kosztować prawie 3 miliony złotych. Tylko na nagrody dla najlepszych dyrygentów przeznaczono ponad 80 tysięcy euro. – To jest wyzwanie logistyczne, poczynając od pracy biura koncertowego. Jesteśmy instytucją sektora publicznego, więc to nie jest tak, że umawiam się z kolegą na hotel – tłumaczy Grażyna Szymborska, dyrektor Filharmonii Śląskiej w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Uczestnicy i jury konkursu zakwaterowani są w różnych katowickich hotelach. – Każdy z gości, mimo że pochodzą z wielu różnych krajów znajduje tutaj coś dla siebie, zarówno jeżeli chodzi o noclegi, a także ofertę gastronomiczną, która jest zróżnicowana. Każdy wychodzi z naszej restauracji zadowolony – stwierdza Tomasz Krzysztanowski, Novotel Katowice. Jednak często głodny albo niepewny sukcesu. Dziś kończy się pierwszy etap konkursu. Z 40 wspaniałych odpaść ma 28 uczestników.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button