Region

Walka o przetrwanie?

Gdyby kręcić o nich filmy – scenariusz każdego byłby bardzo podobny. Podobny, bo napisany przez biedę. – Czekają już od dwunastej. Czekają, bo tak pragną tej zupy, bo to dla nich jest jedyny ratunek – stwierdza Teresa Rafalska z Kuchni św. Antoniego Padewskiego w Zawierciu.

Takiego koła ratunkowego potrzebuje coraz więcej osób. Tu, w Kuchni św. Antoniego Padewskiego w Zawierciu przed rokiem wydawano nieco ponad sto posiłków dziennie. Dziś – prawie trzysta.

Katowice, ulica Jagiellońska. Długie kolejki każdego popołudnia to norma, bo tu – w Górnośląskim Towarzystwie Charytatywnym na potrzebujących czeka ciepły posiłek. – Teraz mamy już tylko więcej ludzi do wyżywienia, do noclegu, wydajemy nawet trzysta obiadów dziennie – mówi Dietmar Brehmer z Górnośląskiego Towarzystwa Charytatywnego.

Już wiadomo, że wydawać trzeba będzie jeszcze więcej, bo liczba potrzebujących rośnie lawinowo. W 2007 roku było ich 152 tysiące, w 2008 już 165 tysięcy. Więcej potrzebujących w takim miejscu to znak, że głód przestaje być tematem tabu, ale osobom korzystającym z takiej pomocy wciąż brakuje poczucia akceptacji – twierdzi psycholog Sylwia Marcisz. – Tu wchodzi w grę także aspekt własnej samooceny, taka osoba często niestety w swoim mniemaniu, jest – można powiedzieć- nieudacznikiem – wyjaśnia Marcisz.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Trudno znaleźć proste rozwiązanie, trudno też sytuacji zaradzić, bo coraz większa bieda to coraz wyraźniejszy sygnał, że stan gospodarki nie jest najlepszy. – Widać, że kryzys nadchodzi i musimy to przetrwać, teraz cała nadzieja, że on jest koniunkturalny i minie – uważa prof. Florian Kuźnik z Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

Z żadnego miejsca – czy to niewielka kuchnia w Zawierciu, czy większa jadłodajnia w Katowicach – nikt nie odejdzie z kwitkiem. Bo tu talerz zupy oznacza znacznie więcej, niż zaspokojony głód.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button