Wciąż bez winnych

Jednego z najbardziej agresywnych napastników na sosnowiecki klub Konkurencja policja już zna, ale wciąż poszukuje. Na razie bezskutecznie. – Rodzina jednogłośnie stwierdziła, że nie wie gdzie przebywa. Nie potwierdza zdarzeń, powiedziano nam, że mężczyzna wyjechał kilka dni wcześniej w nieznanym kierunku – wyjaśnia mł. asp. Hanna Michta, KMP w Sosnowcu. 29-letni sosnowiczanin był karany między innymi za rozboje. W nocy z 30 na 31 maja kierunek był jeden: klub Konkurencja. Cel? Do dziś nieznany. Znana jest za to prawna kwalifikacja tego, co zrobili Ci mężczyźni. To już nie zniszczenie mienia, a sprowadzenie zagrożenia dla życia ludzi bawiących się w lokalu.
O tym, że sąsiedztwo Konkurencji bywało kłopotliwe wiedzą Ci, którzy weekendowe imprezy mogli obserwować z okien pobliskich akademików. – Taka norma, że tu ”się działo” w piątki i soboty, ale jeszcze nigdy aż tak, żeby skończyło się przyjazdem straży pożarnej – opowiada Aleksandra Dukaczewska, studentka Uniwersytetu Śląskiego. Skończy się też Konkurencja. Uniwersytet Śląski wypowiada umowę najmu dotychczasowym właścicielom. – Chcielibyśmy by znajdował się tam klub studencki, ale z innym właścicielem i takim, który będzie w stanie sprostać wymaganiom – uważa Magdalena Ochwat, rzecznik Uniwersytetu Śląskiego.
Przedstawiciele firmy ochraniającej lokal nie chcieli dziś z nami rozmawiać. Wody w usta nabrała też prokuratura – ze względu na dobro śledztwa. Rozmowni są za to internauci. I to bardzo. Na sosnowieckim forum do dziś toczy się ostra dyskusja:
– Widać, że goście są “troszkę” rozbudowani i wiedzieli po co tam idą. Faktem jest, że nikt nie ma przy sobie nawet w samochodzie dwóch, czy trzech siekier, ani kilku butelek z benzyną czy podpałką do grilla.
– W sumie to nie wiadomo o co poszło, na bramce pewnie było więcej typów, a chłopaki we dwóch obliczyli szanse i się nie pie… po prostu tylko łap za siekierę i jazda (…)
– (…) Same dresy i niunie w kozakach. Dresy przyszli pewnie tylko po to, bo liczyli, że może jeszcze raz jakaś ustawka pod knajpą się trafi.
Wybuch agresji skończyć się może nawet wydaniem listu gończego za najbardziej niebezpiecznym napastnikiem. Nawet, gdy ślady pamiętnej imprezy nie będą już tak dobrze widoczne.