Węgiel i przemysł. Schemat ciągle ten sam. Politycy walczą o śląskich wyborców

Kto kłamie, a kto mówi prawdę czasem trudno rozstrzygać. Wzajemne obarczanie się winą to jednak jeden z elementów walki o głosy w województwie śląskim. Trochę gorzej już z konkretnymi rozwiązaniami, które można by zaoferować wyborcom z regionu. – Jest w tej chwili czas na Śląsk, czas na polską energetykę, czas na węgiel – mówi Jarosław Kaczyński, prezes PiS. Lakonicznie i bez ozdobników. Z tymi o wiele lepiej radzą sobie ludowcy. Chociaż przekaz dla Śląska mają niemal tej samej treści. – Wiadomo, że Śląsk stoi na węglu, jest to nasze czarne złoto, jest to nasze dobro narodowe – mówi Andrzej Pilot, wicewojewoda śląski, PSL. O czym wiedzą nawet ci, którzy ze Śląskiem nie mają nic wspólnego.

Sprawny i wnikliwy zmysł agenta wystarczy, żeby specyfikę regionu ocenić na podstawie jednej wycieczki. – Miałem okazję zwiedzić kopalnię Borynia, zjechać na dół, rozmawiać z górnikami. Tak ciężkiej pracy naprawdę nie miałem jeszcze okazji widzieć na własne oczy – zaznacza Tomasz Kaczmarek, poseł niezrzeszony.

Widzi i wie nie od dziś premier, dla którego węglowy potencjał regionu to polityczny kapitał. Jego wykorzystanie jest w tej chwili tym bardziej zasadne, że w grę wchodzi niezależność energetyczna kraju. – Chciałem wszystkim podziękować na Śląsku. Ten bój o polski węgiel i o polską energetykę będzie się toczył tutaj na Śląsku – podkreśla Donald Tusk, premier RP.

Na razie toczy się jednak przede wszystkim bój przedwyborczy. Tyle że pustymi słowami o węglu i górniczych tradycjach coraz trudniej przekonać wyborców. – Wyborca jest dużo bardziej inteligentny i można powiedzieć krytyczny wobec polskiej rzeczywistości, polskich polityków, żeby dał się złapać na tak proste, żeby nie powiedzieć prymitywne chwyty – stwierdza dr Tomasz Słupik, politolog. Ale za to wielokrotnie sprawdzone. A tym samym wciąż popularne.