Wespół w zespół

Choć obaj spoglądają z jednego plakatu, rozpoznawalny jest tylko jeden. Ten pierwszy to kontrowersyjny poseł Janusz Palikot. Ten drugi to Krzysztof Stachowicz. radny wojewódzki PO z zagłebia. 

Stachowicz – prywatnie biznesmen – wykupił kilkanaście bilboardów. Oficjalnie promują spotkanie z posłem skandalistą. Spotkanie, które odbyło się dwa tygodnie temu. Ale promocji nigdy dość. Palikota nie trzeba promować, ale z czym się nam kojarzy: ze świńskim ryjem i wibratorem – teraz z Palikotem kojarzyć się chce Stachowicz. I właśnie to nie do końca podoba się mieszkańcom. Plakatami nieco zdegustowani są też polityczni przeciwnicy radnego z Zagłębia. Bo jak wiadomo, Palikot to dla polityków Pis-u wróg numer jeden, a przyjaciele naszego wroga nie mogą być naszymi przyjaciółmi. Moda na Palikota minie, ale jeśli ktoś chce się promować w taki sposób patrząc z miłością na Pana posła to mu wolno. Pewnie jest to chęć wyróżnienia się na tle ogólnej szarości – uważa Jacek Świetlicki, PiS.  Radny Stachowicz takimi opiniami się jednak nie przejmuje i jest przekonany, że występowanie ramię w ramię z posłem skandalistą,  jeśli nawet nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi. Osoba Palikota nie przyćmi moich dotychczasowych działań, jak i przyszłych, które zamierzam promować – stwierdza Stachowicz.

Specjaliści, na pytanie czy kontrowersyjna akcja promocyjna radnemu Stachowiczowi się opłaci mówią krótko. Palikot na spotkania przyciąga tłumy i jeśli choć część tych tłumów platoniczną miłość do Palikota przeleje na działającego na miejscu Stachowicza to sukces murowany – uważa dr Krzysztof Gajdka, specjalista marketingu politycznego – Radny Stachowicz udowadnia, że umie korzystać z narzędzi marketingowych. To jest polityk, który nie przesypia całej kadencji.

I tu jest chyba pies pogrzebany. Bo przecież wybory coraz bliżej, a konkurencja wciąż śpi.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button