Wicelider z Sosnowca

11 zwycięstw i drugie miejsce w tabeli. Tak wygląda sytuacja Zagłębia Sosnowiec po drugiej rundzie zmagań w Polskiej Lidze Hokeja. Przed sezonem mało kto się spodziewał, że najwyżej sklasyfikowaną drużyną z naszego regionu będzie właśnie drużyna trenera Zavadila. – Ten sezon jeszcze się nie skończył. Przed nami sporo spotkań. Nasza gra faktycznie może się podobać, ale martwią mnie kontuzje kolejnych zawodników.
W jutrzejszym spotkaniu z TKH Toruń będą już jednak mogli zagrać rekonwalescenci Andrzej Banaszczak i Marcin Jaros. Do listy kontuzjowanych dołączył za to Anton Lezo. Wciąż niewiadomo kiedy do bramki powróci Tomasz Jaworski. Jednak w tym przypadku trener Lehocki nie ma powodów do wielkich zmartwień. Doświadczonego bramkarza godnie zastępuje 21 letni Tomasz Dzwonek. – Najważniejsze, że są punkty.
Punkty są, ale będzie o nie coraz trudniej. Nie jest to spowodowane wyłącznie plagą kontuzji w zespole. Polska Liga Hokeja gra bowiem tak często, że zawodnicy nie mają czasu by zregenerować siły. – Nigdzie na świecie, nawet w NHL nie ma takiej sytuacji, żeby drużyna w ciągu 9 dni grała 5 spotkań. Zawodnicy nie mają kiedy odpocząć, zregenerować się i właśnie stąd się biorą kontuzje.
Czasu na odpoczynek hokeiści Zagłębia mają bardzo mało, bo już jutro o 19:15 zagrają z TKH Toruń.