RegionSilesia Flesz

Wielka afera w Konopiskach. Jerzy Socha pozostanie na razie na stanowisku wójta

To wielka afera w niewielkiej miejscowości. Hańba, wstyd, oszustwo – część radnych właśnie tak nazywa odwołanie przewodniczącego rady gminy Konopiska. Tego samego, który jest "za" wygaszeniem mandatu wójta. – Najlepszym rozwiązaniem w tym wypadku byłby ruch pana wójta i oddanie się samemu pod obrady radnych gminy, a nie takie jakieś chowanie i udawanie – oznajmia Marcin Poleszczuk, były przewodniczący rady gminy. Czyli pozwolenie na to, by rada dziś odrzuciła z porządku obrad, punkt o odwołaniu wójta. Wynik – osiem do siedmiu. Bo choć Jerzy Socha rządzi w Konopiskach już trzecią kadencję ma swoich przeciwników. – Zły człowiek, pociąga za sznurki. Nawet te dawne zaszłości współpracy z SB – zaznacza Zofia Lubańska, radna Konopisk.

To właśnie one są poparte prawomocnym wyrokiem sądu. Zgodnie z nim, Jerzy Socha miał złożyć, niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, w którym nie przyznał się do współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL. Pan się czuje kłamcą lustracyjnym? – Nie i nie będę się czuł nigdy, ponieważ jeżeli miałem wątpliwości, chciałem je rozwiązać wcześniej. Czyli przed podpisaniem wniosku lustracyjnego. Wtedy, wójt Konopisk zgłosił się do Instytutu Pamięci Narodowej. Otrzymana osiem lat temu odpowiedź była dla niego wystarczająca: Dane osobowe Pana Jerzego Sochy nie są tożsame z danymi osobowymi, które znajdują się w katalogu funkcjonariuszy, współpracowników, kandydatów na współpracowników organów bezpieczeństwa państwa oraz innych osób, udostępnionymi w Instytucie Pamięci od dnia 26 listopada 2004 r.

Jak sam twierdzi, jedyny kontakt z ówczesnymi władzami polegał na zwykłej przysłudze. Gdy w latach 80-tych wyjechał do Hamburga, zobowiązał się pomóc pracownikowi wydziału paszportowego w odnalezieniu jego, mieszkającej w Niemczech rodziny. – To nie była dobrowolna współpraca, ponieważ ja nie donosiłem na Solidarność, na nowe związki zawodowe, na kościół, na mieszkańców. Z tego tytułu nikt nie ucierpiał – stwierdza Jerzy Socha, wójt Konopisk.

Choć zdanie sądu jest w tej kwestii odmienne. Wójt, miał składać raporty dotyczące między innymi ówczesnych władz gminy. – Na to, że niewłaściwie współpracują z tamtejszym komitetem PZPR, także przekazywane były informacje dotyczące ówczesnego szefa Solidarności częstochowskiej – informuje Robert Kirejew, Sąd Apelacyjny w Katowicach. Dla Jerzego Sochy, konsekwencją fałszywego oświadczenia ma być zakaz startu w wyborach i zakaz pełnienia funkcji publicznych przez najbliższe trzy lata. Dla wielu mieszkańców i jego dotychczasowych wyborców, przed byłym współpracownikiem, stoi jednak dobry i zasłużony gospodarz. – Szanuje swoich wyborców, jest bardzo pracowity. Dostrzega każdą, ludzką krzywdę – mówi Monika Bator, mieszkanka Konopisk.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Powinien być oceniany za to, co zrobił dla tej gminy, a ludzi tutaj, koła gospodyń nie interesuje co było kiedyś. Takie były czasy – dodaje Ola Szczepańska, mieszkanka Konopisk.

I choć czasy zmieniły się dokładnie ćwierć wieku temu, konsekwencje za nie, są ponoszone do dzisiaj. Prawdopodobnie na własnej skórze odczuje je także nadal rządzący w Konopiskach wójt. 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button