Wielka nadzieja Tychów

Osiem lat temu bieganie na murawie piłkarskiej zamienił na bieganie na bieżni. Jak pokazał czas, zamiana wyszła na dobre. Biegacz z Tychów Witold Bańka to złoty medalista w sztafecie 4×400 z młodzieżowych mistrzostw Europy i przede wszystkim brązowy medalista mistrzostw świata w Osace. Obecny rok olimpijski nie był dla niego jednak łaskawy. Przewlekła kontuzja i śmierć wieloletniego trenera Jana Dery przekreśliła szanse Bańki na występ w Igrzyskach. Ten przyszły rok musi, jak to się mówi w slangu sportowym odbić z formą. Jestem pełen nadziei, zdrowie dopisuje, myślę, że wytrzymam obciążenie treningowe– mówi sportowiec. A treningi do najlżejszych nie należą. Wszystko po to by Bańka i pozostali “Lisowczycy” wrócili do wysokiej formy. Miał na razie tylko jeden dobry bieg w życiu, kolejne dobre biegi dopiero przed nim– komentuje Józef Lisowski. By mówiąc Witold Bańka nie mówić tylko o rewelacyjnym biegu sztafety podczas Mistrzostw Świata w Osace, podopieczni trenera Lisowskiego muszą bięgać sztafetę w granicach 2 minut i 58 sekund. Mimo pewnych sukcesów na arenach międzynarodowych, ta bariera 3 minut od pewnego czasu nie jest połamana. Myślę, że to jest jednak kwestia czasu – mówi Bańka.
Najważniejszy sprawdzian w przyszłym roku to sierpniowe Mistrzostwa Świata w Berlinie. W łamaniu bariery 3 minut Witold Bańka z pewnością może liczyć na najlepszego polskiego biegacza Marka Plawgę: Ambicje i cele nas upodabniają i na pewno jeden drugiemu będzie pomagał. Pierwszą okazją do wzajemnej pomocy będą marcowe halowe Mistrzostwa Europy w Turynie. Lisowczycy nie próżnują