Wirtualna adopcja może pomóc zwierzętom ze schronisk

Życie Lolka nie przypomina bajki. Po powodzi z wieloma urazami, trafił do tarnogórskiej fundacji “Ulga w cierpieniu”. Dzięki poświęceniu jej pracowników przeżył. Jednak fundacji coraz trudniej zapewnić opiekę takim zwierzętom jak Lolek. Wszystko dlatego, że ledwo wiąże koniec z końcem – Mam więcej zgłoszeń niż mogę przyjąć, a często są to psy okaleczone psychicznie. Dostajemy wiele telefonów, bo mamy całodobową opiekę w warunkach domowych – mówi Magdalena Mazur z Fundacji “Ulga w cierpieniu”.
Co więcej zwierząt będzie ciągle przybywać. Bo kiedy zimą spada temperatura, wzrasta liczba psów, którym trzeba pomóc. A wciąż niewiele osób decyduje się na przyjęcie zwierzęcia po przejściach. Dlatego dla tych, którzy nie mają czasu ani możliwości przyjęcia zwierzęcia pod swój dach, alternatywą jest wirtualna adopcja. Zwłaszcza, że nie wymaga ona wiele wysiłku.
Przysyłanie pieniędzy, paczek czy spędzanie czasu z wybranym zwierzęciem propaguje azyl dla zwierząt “Cichy Kąt” w Tarnowskich Górach. – Dla takich zwierząt w schronisku jest to bardzo ważne, bo te osoby, które pracują w schronisku mają zwykle tyle obowiązków, że nie zawsze starcza im czasu, by posiedzieć z danym psem w kojcu czy pójść z nim na spacer. Właśnie od tego są wolontariusze czy opiekuni wirtualni – przyznaje Anna Walczakowska ze Społecznego Azylu dla Psów i Kotów “Cichy Kąt” w Tarnowskich Górach. A to pierwszy krok do tego by zaadoptować cierpiącego psa na stałe.
Jak pokazuje przykład Dingo, który po śmierci właściciela zamieszkał na cmentarzu czy Pipi, której ucięto ogon, zwierzęta po przejściach znajdują drugi dom, choć wymaga to wiele czasu i wysiłku. – Według psiej psychologii trzeba zapewnić psu bardzo dużo wsparcia, ale to nie znaczy litości. To znaczy dać mu bardzo przewidywalne środowisko, w którym będzie stały rytm dnia – tłumaczy Jacek Gałuszka, psi psycholog. Bo po tym jak skrzywdzone zostały przez człowieka nie łatwo im zaufać mu na nowo.