Region

Wirus w Tychach – ciąg dalszy

Jerzy Czechuwa był jednym z wielu, którzy próbowali się dziś dostać do środka tyskiego szpitala. Przyjechał po córkę po dializie. Nawet w takiej sytuacji na otwarcie drzwi czekał kilkanaście minut. Chociaż do córki dzwoni kilka razy dziennie, to przyszedł dziś dowiedzieć się jak wygląda sytuacja w szpitalu. Wszystko z powodu zagrożenia epidemiologicznego.

Jerzy Czechuwa: Z córką mogę porozmawiać, ale chciałbym z lekarzem porozmawiać. Chciałbym się coś dowiedzieć, a nie ma możliwości wejścia. Drzwi otwarły się dopiero po kilkunastu minuatch. Otworzył je nie lekarz ani nikt z personelu medycznego, a pan ze szpitalnego sklepiku.

Szpital Miejski w Tychach jest zamknięty od początku tego tygodnia.

Aleksandra Cieślik, rzecznik Urzędu Miasta w Tychach: Miasto nie ma nad nimi ani nadzoru medycznego, ani merytorycznego. Decyzja, którą podjął dyrektor o zamknięciu, jest jego samodzielną decyzją.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Decyzją, którą sprowokował tyski Sanepid. Szpital został bowiem zamknięty zgodnie z ich zaleceniami. Zagrożenie pojawilsię już w ubiegłym tygodniu.

Marek Krawczyk, dyrektor szpitala: W poniedziałek pojawiło się dziewięć nowych zachorowań. W szpitalu mieliśmy tego typu problemy w ubiegłym tygodniu, ale te przypadki wygasły samoistnie. Pacjenci bez dolegliwości opuścili szpital.

I właśnie przez tamte 16 przypadków, o których dyrekor szpitala w porę nie powiadomił Sanepidu, został ukarany. Ale na tym nie koniec.

Grzegorz Gołdynia: Musimy wykryć czynnik epidologiczny, czyli przyczynę, wirus lub bakterię, która spowodowała to ognisko epidemiologiczne. Zależnie od wyniku będzimy podejmować odpowiednie decyzje.

Decyzje, które zapadną najwcześniej w przyszły poniedziałek. Do tego czasu pacjenci będą musieli korzystać z usług innych szpitali.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button