Wiadomość dnia

Władze BKS-u nie zgadzają się na obecną formułę rozgrywek w LM

Siatkarki nie zamierzają uciekać z europejskich parkietów. Serca do walki też im nie brakuje. – Liga Mistrzyń zawsze była w takim terminie a nie innym i kto gra dłużej już w takich pucharach wie co to znaczy. Jest bardzo ciężko, bo jest dużo podróży oraz małych treningów i niestety trzeba się do tego przyzwyczaić – stwierdza Anna Werblińska, zawodniczka BKS-u Aluprof Bielsko-Biała.

Jednak już nie długo nie trzeba będzie się do niczego przyzwyczajać, bo BKS Aluprof Bielsko-Biała prawdopodobnie zrezygnuje z udziału w europejskich potyczkach. Prezes klubu mówi “nie” obecnej formule rozgrywek. – Dzisiaj bym powiedział, że gdybyśmy się zakwalifikowali, to w tych warunkach, biorąc pod uwagę nasz obecny i spodziewany budżet, powinniśmy zrezygnować – przyznaje Czesław Świstak, prezes BKS-u Aluprof Bielsko-Biała.

Klub z Bielska-Białej liczy każdą złotówkę. Mimo prestiżu rozgrywek ciężko jest zapełnić trybuny, bo spotkania rozgrywane są z reguły w środku tygodnia. Do tego dochodzą też dalekie wyjazdy np. do Azerbejdżanu, Włoch i Rumunii. Takie wyjazdy sprawiają, że klub ma mało okazji do przygotowania się do rozgrywek ligowych. Często odbywa się tylko jeden trening tygodniowo. – Od początku wiedziałyśmy, że terminarz będzie napięty i jesteśmy na to przygotowane. Wiem, że czasami niestety wygląda to niezbyt fajnie – mówi Iwona Waligóra, zawodniczka BKS-u Aluprof Bielsko-Biała.

Napięty terminarz odbija się też na formie zawodniczek. Bielszczanki po czterech spotkaniach w Lidze Mistrzyń zajmują trzecie miejsce w grupie. – Łatwo nie jest, ale nie tłumaczymy się z tego, że jesteśmy zmęczone, bo to nie ma sensu. Po prostu gramy. Wiemy, że są to mecze co dwa dni, do tego ciężkie wyjazdy, ale to jest wkalkulowane w nasz zawód – twierdzi Karolina Ciaszkiewicz, siatkarka BKS-u Aluprof Bielsko-Biała.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na europejskich rozgrywkach nie da się zarobić – przekonują w BKS-ie. Nagrody za zwycięstwa są bardzo niskie, a organizacja spotkań i zagranicznych podróży kosztuje. W tym sezonie było to już prawie czterysta tysięcy złotych. A to tylko faza grupowa. Awans oznaczałby, że te koszty jeszcze wzrosną. – To jest bardzo duży koszt, podczas gdy przychody z tego tytułu wynoszą… zero. Nie ma żadnej rekompensaty. Najlepszym rozwiązaniem byłoby rozgrywanie wszystkich spotkań w jednym miejscu – podkreśla prezes BKS-u Aluprof Bielsko-Biała.

Co więcej to nie odosobniona opinia w polskiej siatkówce. O bojkocie rozgrywek europejskich głośno mówi się też w Częstochowie. “Może nadszedł ten moment, kiedy cała Polska siatkówka powinna zastanowić się nad sensem udziału w tym objazdowym cyrku, jakim są europejskie puchary? No bo tak de facto nabijamy kasę decydentom z Luksemburga, a sami wpędzamy się na minę, która prędzej czy później musi eksplodować” – czytamy na blogu Konrada Pakosza, prezesa AZS-u Częstochowa

Grający 21 lat w europejskich pucharach Akademicy w tym sezonie odpadli już na początku rozgrywek. W potyczce z nie najlepszym zespołem z Izraela. – Dajemy z siebie wszystko w każdym meczu i oby tak do końca sezonu – zapewnia Bartosz Janeczek z AZS-u Częstochowa.

Oby tylko władzom klubów udało się znaleźć kompromis, który sprawi że europejskie puchary nadal będą gościć w polskich halach. Bo mimo wszystko siatkówka w naszym kraju ciągle utrzymuje wysoki poziom.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button