Region

Władzom Myszkowa brakuje pieniędzy na walkę z toksycznymi odpadami

Trafić do śmiertelnie niebezpiecznego składowiska chemicznych odpadów w Myszkowie wcale nie jest trudno. Dół nie został jeszcze oczyszczony, choć prace zaczęły się prawie dwa miesiące temu. – W chwili obecnej musieliśmy wstrzymać czasowo prace z uwagi na finanse. To jest to, co nas powstrzymuje – przyznaje Rafał Gil, zastępca burmistrza Myszkowa.

Na terenie nieczynnej firmy w myszkowskiej dzielnicy Osińska Góra znaleziono 60 ton toksycznych odpadów. Wynajęto firmę, która miała uprzątnąć skażony teren. Zatrzymano się w połowie prac, kiedy firma wystawiła rachunek. W miejskim budżecie skończyły się środki na wysprzątanie chemicznego wysypiska. Brakuje 210 tysięcy złotych. Potrzebnych od zaraz.

Znajduje się tutaj dużo chemikaliów laboratoryjnych, odczynników chemicznych i trzeba to robić bardzo ostrożnie, by tutaj nie doszło do jakiegoś większego pożaru czy jeszcze do czegoś groźniejszego – podkreśla Michał Okupski, pracownik firmy zajmującej się usuwaniem odpadów.

Zagrożenie dla środowiska nadal jest duże, stąd i decyzja miasta, by poprosić o finansową pomoc kogo tylko się da – od premiera, przez ministra, aż po urzędy: wojewódzki oraz marszałkowski. – Myślę, ze jest to temat, który będziemy rozwiązywać. Natomiast nie z budżetu województwa śląskiego, ponieważ nie mamy takich możliwości – stwierdza Jerzy Ziora z Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Odpady, na które w Myszkowie natknęli się śledczy pod koniec kwietnia były znajdywane przez wiele tygodni na terenie całego powiatu myszkowskiego. Prokuratorzy są pewni, że chemia we wszystkich tych miejscach pochodziła z jednego miejsca. Właściciel działki, Wiesław S., usłyszał już zarzuty. Jednak tempo śledztwa, tak jak oczyszczania terenu, wyraźnie spadło. – Również prokuratura poniosła w związku z tym duże koszty, m.in. chodzi o badania próbek. Trzeba przyznać są to dosyć drogie sprawy – mówi Zbigniew Wytrych z Prokuratury Rejonowej w Myszkowie.

Kondycja myszkowskiego budżetu może zależeć od wyniku sprawy sądowej. – Mieszkańcy nie powinni płacić za coś, co nie nastąpiło z ich winy. Skoro nastąpiło to z winy konkretnej osoby, instytucji czy też firmy – uważa zastępca burmistrza.

Po udowodnieniu winy Wiesławowi S. miasto zamierza wytoczyć mu proces, w którym domagać się będzie zwrotu poniesionych kosztów.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button