Wojewoda jak poeta

W zdrowym ciele artystyczna dusza, która nad wojewodą Zbigniewem Łukaszczykiem górę wzięła podczas pikniku w Pszczynie. Impulsem stał się nie kto inny, a prezydent Wałęsa. To na jego cześć wojewoda postanowił skreślić tych kilka słów:
Chińczycy wynaleźli proch,
Alfred Nobel dynamit,
Ale to Lech Wałęsa przeskoczył przez płot
I komunę rozwalił,
Za co świat do dziś składa mu hołd.
Panie prezydencie, jest pan wśród nas,
I nisko się panu kłaniamy.
Jak przyznaje wojewoda, inspiracji nie musiał długo szukać. Ale dodaje, że w wierszu miał skromny udział. – Ten wiersz nie jest tylko moim udziałem. No parę osób miało swój udział – mówi Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda, autor wiersza “Krótka świata story”. Nieśmiało ujawniony talent, nie pozostaje jednak samotny na niwie politycznej. Jak się okazuje wielka polityka bardzo pozytywnie wpływa na aktywność literacką. Lokalnych działaczy może zainspirować wszystko. Danuta Kubik, radna gminy Bestwina może pochwalić się już sporym doświadczeniem literackim. Jednak profesor Marian Kisiel na tej twórczości nie zostawia suchej nitki. Nawet stanowisko nie wpływa na spojrzenie przychylniejszym okiem. – Wartości literackiej nie ma żadnej, emocjonalną na pewno dużą. Wszyscy kochamy prezydenta Wałęsę i nie za to, że przeskoczył przez płot.
A politycy często muszą przeskakiwać samych siebie. Jak zrobić to profesjonalnie, chętnie poradzi Erwin Sówka, malarz nieprofesjonalny, który długo walczył o to, by jego twórczość poznało więcej osób. – Być wiernym sobie. To wtedy to może osiągnąć. I trzeba zdobywać szerszą publikę. Każdy posiada jakiś ukryty talent. Co w polityce wcale nie jest takie rzadkie. Podobno niespełnionym artystą był Józef Stalin. I wielu innych, którzy zdaniem profesora Zygmunta Woźniczki swoje talenty wykorzystywali na różne sposoby. – W wielu wypadkach pomagało, bo przecież Ronald Reagan, jako wspaniały aktor, który podobał się kobietom mógł odnieść ten pewien sukces w kampanii.
Którą można rozpocząć lirycznie. Lecz zdaniem Tomasza Słupika, politologa z połączenia poezji i polityki nie wyszło nigdy nic dobrego. – Pamiętam taki mariaż z początku XIX wieku, kiedy awangardy artystyczne próbowały poprzez sztukę zmieniać świat. Różnie to wychodziło.
I trudno ukryć, że od czasów awangardy dużo się nie zmieniło. Nadal obowiązuje zasada, że poetą się jest, a wierszokletą bywa.