Wojna na Ukrainie? Rosyjskie wojska przejęły kontrolę nad Cieśniną Kerczeńską
Gdy niespełna dwa tygodnie temu Michał Wieczorek wyjeżdżał na Ukrainę, by nieść pomoc walczącym o wolność na swoim koncie miał już wyjazdy do Sudanu i Gruzji. Wydawało mu się, że mało co może go zaskoczyć. – Mogliśmy zobaczyć jeszcze świeżą krew na schodach, na chodnikach, ludzki, którzy zginęli tam, w tym medyków, którzy mimo to, że byli oznaczeni i snajperzy to widzieli, strzelali do nich. Wywarło to na nas ogromne wrażenie – mówi Michał Wieczorek, Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej.
O ile jeszcze tydzień temu wydawało się, że konflikt na Ukrainie jest zażegnany, takiego obrotu spraw mało kto się spodziewał. Rosyjskie wojska gotowe są do inwazji, powoli przejmują też kontrolę nad Krymem. – Obserwujemy te działania i to co się dzieje na Ukrainie z niepokojem, ale liczymy, że sytuacja nie rozwinie się w tym najbardziej drastycznym scenariuszu – mówi Adam Szyszka, Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej.
Polscy ratownicy medyczni szykują się do kolejnego wyjazdu. Scenariuszu w myśl, którego Europa stanąć może w obliczu wojny. Niestety, na razie mało kto ma racjonalny pomysł, jak z ukraińskiego impasu wybrnąć. – Naszym zadaniem jest działanie takie, aby świat zachodni, którego jesteśmy cząstka, w sposób jak najmocniejszy reagował i zapowiadał własne reakcje na wypadek dalszej eskalacji tego rodzaju działań – mówi Bronisław Komorowski, prezydent RP. Te najnowsze są przerażające. Jak informuje ukraiński MSZ, Rosja może planować głębsze wtargnięcie na terytorium Ukrainy, o czym świadczyć ma m.in. koncentracja sprzętu wojskowego na granicy z obwodami charkowskim, ługańskim i donieckim. – Mamy nadzieję, że wspólnie z instytucjami międzynarodowymi, z całym światem, z naszymi sąsiadami, partnerami powstrzymamy krwawy rozwój wydarzeń na Ukrainie – podkreśla Markijan Malski, ambasador Ukrainy w Polsce.
Tyle, że niestety póki co ani świat ani sąsiedzi Ukrainy nie mają zbyt wielu pomysłów. – Rosja musi uszanować swoje zobowiązania w ramach karty ONZ oraz zasad OBWE, na których opiera się pokój i stabilizacja w Europie. Wzywamy Rosję do zmniejszenia napięcia, poszanowania zobowiązań międzynarodowych, wycofania wojsk do baz oraz zaprzestania mieszania się w wewnętrzne sprawy Ukrainy – apeluje Anders Fogh Rasmussen, Sekretarz Generalny NATO. – Słowacja, jeszcze jako część Czechosłowacji, ma swoje własne przykre wspomnienia związane z inwazją radzieckich wojsk w roku 1968, dlatego pewnie lepiej niż ktokolwiek inny rozumie, co przeżywają Ukraińcy i co się tam dzieje – mówi Robert Fico, premier Słowacji.
Europa poprzestaje na grożeniu Rosji palcem. Tymczasem sytuacja na Krymie rozwija się coraz dynamiczniej. Prorosyjscy demonstranci przejmują kolejne budynki administracji, a premier Miedwiediew wydał dziś rozporządzenie o utworzeniu firmy, która miałby zająć się budową mostu nad Cieśniną Kerczeńską. – Nasi partnerzy na zachodzie reagują inaczej niż my w Polsce. Dla nich interesy gospodarcze, handlowe z Federacją Rosyjską są bardzo istotne, bardzo ważne i oni zbyt daleko się nie posuną w żadnych sankcjach – stwierdza Leszek Miller, były premier.
Scenariuszy negatywnego dla Ukrainy rozwoju sytuacji jest co najmniej kilka: Rosja przejmuje kontrolę nad Ukrainą obsadzając zarazem wszystkie kluczowe stanowiska przychylnymi ludźmi, zajmuje Krym i wschodnią prorosyjską część państwa; zadowala się jedynie podporządkowaniem sobie Krymu. – Sześćdziesiąt lat temu Nikita Chruszczow, zresztą z pochodzenia etniczny Ukrainiec, zdecydował o przekazaniu Ukrainie Półwyspu Krymskiego. W tym czasie w Sewastopolu władzę sprawowała Armia Radziecka, w związku z tym wystarczyłoby w moim przekonaniu uchylić tylko ów akt Rady Najwyższej Związku Radzieckiego – mówi dr Robert Rajczyk, Uniwersytet Śląski. Pytanie tylko, czy jest to możliwe i czy tym Władimir Putin się zadowoli. Cała sytuacja ma też drugie dno. Rosja próbuje pokazać światu, kto tak naprawdę rozdaje karty w tej części Europy.