RegionWiadomość dnia

Wojna pseudokibiców w świętochłowickich Lipinach

Pseudokibice, którzy w Lipinach pojawiają się regularnie nie boją się nikogo i niczego. Przerażeni są za to mieszkańcy Świętochłowic. Zastraszeni, w trosce o bezpieczeństwo swoje i swoich rodzin ani twarzy, ani głosu, ani tego, gdzie mieszkają ujawniać nie chcą. – Wpadają w pobliskie klatki. Wszyscy ludzie uciekają, próbują się bronić, to lecą za nimi z tymi kijami. Co mają w rękach to młócą – opisuje mieszkaniec Lipin. Świadkami agresji są dzieci, które nie potrafi się otrząsnąć z tego na co muszą patrzeć, bo napastnicy nie oszczędzają nikogo. – Przyjechali dużymi samochodami, było ich 12 samochodów. Wyskoczyli z tych samochodów, zaczęli się awanturować. Do klatek schodowych skoczyli, dobijali się do drzwi. Rzucali butelkami, kijami baseballowymi trzaskali pod drzwiami.

Jak tłumaczy radny, Ryszard Chojnacki starania o komisariat policji w tej dzielnicy spełzły na niczym, bo nie ma pieniędzy. – Nie ma takiej możliwości przywrócenia tego komisariatu. W zamian otrzymaliśmy tyle, że siedziba Straży Miejskiej jest w Lipinach. I to jest właśnie dla mnie dziwne, że siedziba straży jest w Lipinach, a te problemy najazdowe się nasilają. Dziś straż miejska nie chciała sprawy przed kamerą komentować. Świętochłowicka policja też twierdzi, że nie docierają do niej żadne zgłoszenia na temat burd poza stadionami.

Tyle, że jak przekonują mieszkańcy, takie porachunki pseudokibiców Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze na ulicach to prawie codzienność, na którą policja nie ma recepty. – Wyskakują z maczetami, z kijami baseballowymi. Wszystkich przechodniów biją. Ludzie uciekają po sklepach, po mieszkaniach. To jest nie do wytrzymania. Patrole jeżdżą, są wzmocnione, ale są nieuchwytni. I jak patrol przyjedzie, zdążą wszyscy wyjechać – żali się mieszkaniec Lipin. Jak mówią lipinianie, nocami płoną tutaj samochody. Zamaskowani bojówkarze zdemolowali też jeden z pubów. Przerażenie rośnie z dnia na dzień, bo nie wiadomo, kto i kiedy zobaczy w zaułku kij baseballowy przed swoją twarzą. – Człowiek się boi wyjść. Jak oni wyjeżdżają, to każdy się musi chować. Bo jak jest, to koniec. Człowieka nawet mogą zabić – dodaje mieszkaniec Lipin.

Ale żeby do tego nie doszło, ludzie muszą pokonać strach – tłumaczy policja. – Jeżeli mieszkańcy oczekują naszej pomocy, o taką pomoc powinni się zwrócić. Na tej zasadzie, że przede wszystkim przekazać nam informację o czasie i miejscu, w jakim dochodzi do takich niebezpiecznych zdarzeń. To jest warunkiem podjęcia przez nas jakichkolwiek działań – wyjaśnia mł. asp. Kamila Siedlarz, KWP w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Bojówki atakują najczęściej w środy i soboty wieczorami – odpowiadają za naszym pośrednictwem mieszkańcy Lipin i czekają na reakcję.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button