Wspólnie walczą o życie 7-letniego chłopca

Trudność, jaką sprawia siedmioletniemu Sebastianowi Rot każdy kolejny krok nie przeszkadza, żeby czasem zajrzeć na stadion ulubionego piłkarskiego klubu. Chłopiec znalazł swoje stałe miejsce na trybunie najwierniejszych kibiców GKS-u. – Pojawił się pewnego dnia i tak został między nami. Cały czas pilnujemy, żeby było mu chociaż trochę lepiej w jego sytuacji – przyznaje jeden z członków Bractwa Weteranów.
Sebastian jest chory na zanik mięśni. Choroba jest nieuleczalna, ale spowolnić jej postęp mogłyby niedostępne w Polsce zabiegi. – Wykonywane są one w Kijowie na Ukrainie, ale ze względu na bardzo wysoki koszt na razie nawet nie myślimy o tym – przyznaje Tomasz Rot, ojciec chorego chłopca.
60 tysięcy euro to dla rodziców Sebastiana kwota nieosiągalna. Dlatego właśnie jemu Bractwo Weteranów, które skupia sympatyków GKS-u pamiętających najlepsze czasy klubu kibicuje najbardziej, a dochód ze sprzedaży klubowych fantów pomaga sfinansować rehabilitację siedmiolatka.
Dla klubu działania Bractwa to powód do dumy. – Klub jest bardzo wdzięczny całej tej grupie, całemu Bractwu Weteranów no i wypada życzyć sobie, żeby więcej takich grup się tworzyło – mówi Piotr Hyla, rzecznik katowickiego klubu.
7-latkowi pomagają również muzycy zespołu Patagonia, którzy dźwiękami chcieliby powalczyć o jak najwięcej radosnych chwil w życiu Sebastiana. – Taka impreza promocyjna akcji pomocy Sebastianowi, czyli my na tych koncertach bardziej nie kładziemy nacisku, żeby zebrać pieniądze, tylko bardziej, żeby jak najwięcej się osób dowiedziało, że jest Sebastian – wyjaśnia Grzegorz Sobieraj, gitarzysta w zespole Patagonia.
Zwłaszcza, że dla chłopca liczy się każdy dzień. – Dzieci z tą chorobą żyją bardzo krótko, dlatego człowiek głównie żyje nadzieją, że z dnia na dzień coś powstanie, teraz jest tak zaawansowana jest technika, że tylko czekamy na ten moment aż coś będzie dla niego – wyznaje Grażyna Rot, matka chorego chłopca.