Region

Wstępne ustalenia po wizji w kopalni "Wujek-Śląsk"

Członkowie komisji badającej przyczyny wypadku rozpoczęli wizję lokalną. Kilka minut po trzeciej w nocy było już wiadomo, że na głębokości 1050 metrów oprócz zapłonu metanu nastąpił jego wybuch. – Jeżeli widzieliście hełm górniczy, jeżeli ten hełm był roztrzaskany w kawałki i ten środek, który ma bezpośrednio kontakt z głową był też porozrywany, tego się nie zniszczy rzucając hełmem – stwierdza Jerzy Kolasa z Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach.

Nam udało się dotrzeć do górnika, który anonimowo potwierdza kolejne nieprawidłowości. Nasz informator pracuje w kopalni “Wujek-Śląsk” i mówi, że w rejonie katastrofy zamiast kilkunastu niezbędnych do pracy ludzi, było ich kilkudziesięciu. – Nie było po prostu osób, które by ewidencjonowały ludzi, którzy tam wchodzą i wychodzą. A wszyscy wiedzą bardzo dobrze, że ludzi tam niezwiązanych ze ścianą, czyli z samą obsługa tej ściany nie powinno być w ogóle – mówi.

Przedstawiciele Katowickiego Holdingu Węglowego, tym rewelacjom zaprzeczają. – Pracowali przede wszystkim poza ścianą, bo w strefie szczególnych tąpań to w ogóle nie ma mowy, bo w ogóle żeby do jakiejś strefy dojść to jest specjalna organizacja pracy. Jest telefon, przez telefon trzeba się skontaktować, zgłosić do dyspozytora tąpań, on dopiero wydaje zgodę – podkreśla Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.

Zgodę, a wręcz nakaz na reagowanie na najdrobniejsze nieprawidłowości w górnictwie wydał przebywający na Śląsku – wicepremier Waldemar Pawlak. – Jeżeli jakieś sygnały się pojawiają kilka razy i okazuje się, że nie znajdują potwierdzenia, to potem nawet jeżeli jest ostrzeżenie czy sygnał i jest zagrożenie, to wrażliwość na taki sygnał znacznie spada – uważa wicepremier.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Nie spada natomiast zainteresowanie stanem rannych górników. Dziś pojawiła się kolejna smutna informacja. Zmarł osiemnasty górnik poparzony w kopalni. Jak zaznaczają lekarze, stan pozostałych poszkodowanych poza tymi, którzy znajdują się na oddziałach intensywnej terapii – jest coraz lepszy. – Lekko się poprawia ten stan zdrowia, stabilizuje się. Jesteśmy bardzo optymistycznie nastawieni i myślę, że idzie ku dobremu – przyznaje Mariusz Nowak, dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Dopiero w połowie przyszłego tygodnia eksperci mają poinformować o ostatecznych wynikach wizji lokalnej. Wizji, która ma dać odpowiedź na pytanie, co przyczyniło się do zeszłotygodniowej tragedii.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button