RegionWiadomość dnia

Wybory 2014: Komitety są, kandydatów nie ma… Brakuje chętnych na radnych. Nie pomógł nawet casting

Dobór potencjalnych radnych nieprzypadkowy. Jak zapewniają członkowie rudzkiego koła Ruchu Autonomii Śląska, na dopracowanie list wyborczych mieli cztery ostatnie lata. – To jest jednak wynik dwóch rzeczy. Przede wszystkim naszej ciężkiej pracy, ale też naszego doświadczenia – przed czterema laty rozbiliśmy ten partyjniacki mur – zaznacza Henryk Mercik, kandydat RAŚ na prezydenta Rudy Śląskiej.

 

Cztery lata temu jednak autonomistom nie udało się wygrać w żadnym śląskim mieście. W samej tylko Rudzie Śląskiej listy radnych były niepełne. Teraz w boju o rudzki urząd  startują przedsiębiorcy, lokalni celebryci, a nawet doświadczeni samorządowcy. – Nie była to jakaś trudna decyzja. Jestem rudzianką z przekonania, z urodzenia i kierując się przede wszystkim tym, podjęłam decyzję, że jednak coś trzeba w Rudzie Śląskiej zrobić – mówi Iwona Stachurska-Wolańska, kandydatka do Rady Miasta w Rudzie Ślaskiej.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Pomysłów na zmiany nie brakuje. Trochę trudniej ze znalezieniem tych, którzy mogli ugrupowanie w wyborach reprezentować. Manifest Siemianowicki to pierwszy komitet, który zarejestrował się na Śląsku. Do dziś jeszcze nie zgłosił listy kandydatów. Chociaż ugrupowanie miało pomysł jak pozyskać radnych. – Ogłosiliśmy casting na radnych… Który nie przyniósł oczekiwanego efektu. A raczej kandydatury na kandydatów niekoniecznie odpowiadały oczekiwaniom Siemianowickiego Manifestu. Ugrupowanie nawiązuje do tradycji pokojowej transformacji z 1989 roku. Jednak tworzenie partyjnych struktur już tak długiej historii nie ma. – Jesteśmy dosyć mocno zorganizowani i mamy jakąś strukturę, którą budowaliśmy przez dwa miesiące – mówi Franciszek Małecki-Trzaskoś, Manifest Siemianowicki.

 

Za krótko na zdobycie popularności. A to najczęstszy powód tego, że chętnych do startu z list mało znanego ugrupowania nie ma. – Szansa takiego kandydata jest minimalna, jeśli w ogóle jakaś jest, więc pewnie nikt specjalnie nie chce się angażować w sprawę, która jest już skazana na klęskę – stwierdza dr Bogdan Pliszka, politolog.

 

Z powstaniem list wyborczych Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikke większych problemów nie było. Chociaż lokalne struktury zasiliły mało albo w ogóle nieznane nazwiska. – Zgłosiło się bardzo dużo ludzi takich jak ja. To są normalni ludzie, mieszkańcy Katowic, przedsiębiorcy, pracujący gdzieś, którzy nie idą tam po stołki – zaznacza Łukasz Cholewiński, kandydat Kongresu Nowej Prawicy na prezydenta Katowic.

 

Ale znają i popierają ugrupowanie, które zaistniało już w strukturach europejskich. Z kolei mniejsze i nieznane komitety list z kandydatami nie zgłaszają. Nie udało im się zbyt wielu osób przekonać do kandydowania. – Nie ma takiego wymogu, aby komitet zrealizował swoje uprawnienia do końca – tłumaczy Barbara Suchowska, komisarz wyborczy delegatury PKW w Katowicach.

 

Komitetów bez kandydatów niemal w każdych wyborach jest wiele. Tylko w uzupełniających do senatu na ziemi rybnickiej z ponad 20-tu ugrupowań tylko sześć zgłosiło firmujące je nazwiska. Nie brakuje też tych, którzy z polityki po prostu rezygnują. – Mamy oczywiście wiedzę o tych, które się rozwiązują. Wtedy dokumenty spływają do delegatury, ale to jest margines, dwa lub trzy komitety uległy rozwiązaniu – mówi Barbara Suchowska, komisarz wyborczy delegatury PKW w Katowicach. Mimo to wybór będzie duży w całym kraju, wybranych zostanie prawie 50 tysięcy radnych. Prezydentów wójtów i burmistrzów ponad dwa tysiące. 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button