KrajRegionWiadomość dnia

Wybory do Parlamentu Europejskiego 2014: Cisza wyborcza to przeżytek i absurd? Coraz więcej osób tak uważa!

Od północy z piątku na sobotę nie tylko politycy ważą swoje słowa. Bo wszystko co powiedzą, może być wykorzystane przeciwko nim. -Boję się, że to co powiem może zostać uznane za agitację – mówi Jan Zając, mieszkaniec Katowic. Tę cienką linię bardzo łatwo przekroczyć. Zabronione jest nie tylko rozdawanie ulotek czy publikowanie sondaży ale również opowiadanie się za lub przeciw danemu kandydatowi. Za nieprzestrzeganie tych przepisów grożą surowe kary finansowe. Ale można mówić o frekwencji i namawiać do samego aktu wyborczego. W grę wchodzi więc jedynie namawianie do wzięcia udziału w wyborach. Choć to, od lat nie przynosi oczekiwanych rezultatów. -Wszyscy wiemy, że mamy kłopot w Polsce z frekwencją przy wszystkich wyborach. Że mamy problem także i w czasie do Parlamentu Europejskiego – mówi Prezydent RP, Bronisław Komorowski.
 
Do południa, w całej Polsce karty do głosowania wydano ponad 2 mln wyborców. To niewiele ponad 7 procent obywateli uprawnionych do oddania głosu. W okręgu katowickim frekwencja była jeszcze niższa. Być może, trwając w ciszy wyborczej, nadal skupieni na refleksji, głosy dopiero oddamy, robiąc to bardziej rozważnie. -Dobrze, że jest, bo ludzie mają czas pomyśleć rzeczywiście co chcą robić a nie są zarzucani z każdej strony „ głosuj na mnie” – uważa Magda Stefaniak, mieszkanka Katowic. Do głosowania mogą jednak zachęcać plakaty, które umieszczono jeszcze przed rozpoczęciem ciszy wyborczej. Także te, na pojazdach- o ile zamiast jeździć stoją w miejscu. Inaczej jest z autobusami. Mimo, że reklamy na nich były już od dawna, równo z końcem kampanii zniknęły. –Jest to reklama mobilna, która nie powinna mieć miejsca w okresie ciszy wyborczej. Pomimo, że zostały te autobusy wyklejone materiałami propagandowymi danego kandydata, komitetu – mówi Wojciech Litewka, Krajowe Biuro Wyborcze w Katowicach.

Zakaz agitacji obwiązuje nie tylko w realu. Także w przestrzeni wirtualnej należy ważyć słowa i czyny. Ciszę wyborczą można złamać także wtedy, gdy zalajkujemy profil danego kandydata. Ale możliwości internautów sięgają znacznie dalej, niż polskie prawo. -Internet to jest medium międzynarodowe. Nasze prawo działa tutaj w Polsce, także jeżeli pojawią się jakieś informacje mające charakter agitacji, czy nawet sondaże przedwyborcze na stronach internetowych zagranicznych, no to tam już polskie prawo nie działa – wyjaśnia Jarosław Góra, Kancelaria Ślązak Zapiór i Wspólnicy. I to znak czasu, mało łaskawy dla zakorzenionej w polskim prawie wyborczym ciszy. Ta, przez Polskę została wprowadzona niemal ćwierć wieku temu. Ale współcześnie, nie do końca spełnia swoje funkcje. -Można skutecznie się ordynacji wyborczej pozbyć i w pewnym sensie, tak jak mówię, nie wystawiamy państwa na śmieszność, a z drugiej strony nie tworzymy martwego przepisu, który i tak przez instytucje państwa czy funkcjonariuszy państwa jest nie do wyegzekwowania – mówi dr Tomasz Słupik, Instytut Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ.
 
Wygzekwować nie da się też samych chęci zagłosowania. Choć dla niektórych to wciąz jednen z najważniejszych obywatelskich obowiązków. –Dlaczego? Bo nie znoszę jak ludzie marudzą, że jest źle a nie potrafią dojść do urn – podkreśla Magda Stefaniak, mieszkanka Katowic. Lokale wyborcze otwarte są w niedzielę 25 maja do 21.00.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button