Wygasły piece

Ostatni piec dogasa. Huta w której jeszcze kilka lat temu pracowało kilkaset osób – wymarła. W zeszłym miesiącu podjęto decyzję o likwidacji.
Tadeusz Stopko pracuje w Szopienicach 40 lat. Jak mówi zamknięcie huty to katastrofa – huty, z którą związane były pokolenia pracowników. – Ja jestem bezpieczny, mam już świadczenia przedemerytalne, także ja należę do elity tu zwalnianej, ale większość staje przed dylematem jak przed murem w co uderzyć głową, co z sobą zrobić? – mówi Tadeusz Stopko, pracownik huty.
Wszyscy pracownicy huty otrzymali wypowiedzenia. To około 500 osób. Nieliczni znaleźli już nową pracę, ale większość, tak jak pan Jerzy Cyroń nie wie co będzie dalej. – Póki jeszcze mam coś do zrobienia to jestem tu i teraz natomiast co będzie dalej, jakie mam plany na przyszłość? No coś trzeba będzie robić. Ale co? – mówi Jerzy Cyroń, pracownik huty.
W latach 70 ubiegłego wieku miała miejsce ostatnia modernizacja huty. Brak nowej linii technologicznej to jedna z przyczyn upadku. – Mamy gospodarkę rynkową. Rynek praktycznie zweryfikował to przedsiębiorstwo, tą hutę. Natomiast dzisiaj musimy popatrzyć na to tak, aby było jak najmniej negatywnych skutków tej likwidacji – uważa Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski.
Negatywne skutki to głównie zwolnienia pracowników i spłata zadłużenia rzędu 130 milionów złotych. Podczas spotkania w urzędzie wojewódzkim próbowano znaleźć jak najlepsze wyjście z sytuacji. Obecny właściciel huty stara się pomóc swoim pracownikom, szczegółów jednak zdradzać nie chce. – Nie chcemy ludziom dawać nadziei, takiej, która w pewnym momencie mogłaby nie zostać zrealizowana. Lepiej nam zrobić komuś miłą niespodziankę oferując mu coś, niż go rozczarować, że coś nam się gdzieś tam nie udało – stwierdza Mieczysław Wicherski, właściciel.
Już niedługo huta przestanie istnieć i zgaśnie ostatni piec. Maszyny zostaną sprzedane, a pracownicy być może znajdą nową pracę. Szkoda tylko, że być może.