Region

Wyprawa do Afryki

Podążyć śladami Nowaka, a raczej za jednośladem. Sześciu młodych ludzi, chce przemierzyć Afrykę, tak jak ponad 70 lat temu zrobił to podróżnik Kazimierz Nowak. Z jednym wyjątkiem, nie rowerem, a samochodem. – Wszyscy mogliby się uczyć od niego takiej fajnej postawy doceniania innych kultur, nie na zasadzie jakiejś tam poprawności politycznej czyli, że ktoś jest czarny i z Afryki to z zasady jest fajny – uważa Piotr Tomza.

Inspiracją dla młodych podróżników stała się ta książka, zbiór wspomnień z Czarnego Lądu. Jak mówią podróżnicy startują w Poznaniu, a trasę chcą zakończyć w Kapsztadzie na Przylądku Igielnym – to około dwudziestu pięciu tysięcy kilometrów. Żeby przebyć ten odcinek muszą pokonać wiele trudności, przygotować samochód, zdobyć paliwo, otrzymać wizę. A to dopiero początek wydatków.

Młodzi śmiałkowie zapowiadają, że będą walczyć o każdą złotówkę, bo jak mówią dla Afryki warto. – Jest coś takiego jak choroba afrykańska, która została stwierdzona, że osoby, które raz tam były chcą powrócić. To jest medycznie stwierdzone, to nie jest romantyczny wymysł, ale tak jest – stwierdza Maciej Pilniewicz.

Ale Afryka potrafi być nie tylko bardzo romantyczna, ale i bardzo niebezpieczna. – Wielkie wrażenie na mnie zrobiły przede wszystkim ogłoszenia wszystkie, które są na punktach kontrolnych, które informują o tym, że młodzi ludzie wyjechali gdzieś tam i nie dojechali, i rodzina prosi o jakąkolwiek informacje. Pamiętam doskonale miejsce, w którym kończy się asfalt w Algierii, jest tam taka duża trupia czaszka z napisem zastanów się dokąd jedziesz – mówi dr Lucjan Buchalik.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Dla Tomasza Sieniawskiego bezpieczeństwo podczas takich ekspedycji to podstawa. Ma on na swoim koncie tysiące kilometrów przejechanych po bezdrożach. – Na tego typu wyprawy na pewno bezpieczniej jest jechać w dwa samochody, może się to przydać szczególnie w terenie pustynnym, gdzie jeśli jeden samochód ugrzęźnie w piachu pomoc drugiego jest nieodzowna – wyjaśnia Tomasz Sieniawski. Bo nawet jeśli auto będzie uzbrojone w wyciągarkę, to w takim terenie nie zawsze będzie o co zaczepić linę.

Podróżnicy chcą jechać jednym samochodem, bo tak będzie taniej. W Afryce będą mogli więc polegać tylko na sobie. – Ważną rzeczą jest, żeby można było na kogoś liczyć, żeby ktoś mógł wyciągnąć do ciebie pomocną dłoń, ja myślę, że te osoby z którymi jadę, są właśnie takimi osobami – mówi Dariusz Tiałowski.

Jak mówią uczestnicy ta wyprawa to nie sposób na zaspokojenie swoich ambicji, to chęć przypomnienia sylwetki brodatego białego podróżnika w charakterystycznym kapeluszu, od którego wielu mogłoby się jeszcze nauczyć.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button