Wyrok w wsprawie kopalni Wujek

Patriotyczna pieśń to najwymowniejszy komentarz do wyroku. Wyroku, na który ci ludzie czekali ponad 15 lat.
Romuald Cieślak został skazany na 6 lat. Pozostali zomowcy zgodnie z decyzją sądu apelacyjnego do wiezienia pójdą na 3 i pół roku lub cztery lata.
Dla Jadwigi Stawisińskiej, która w czasie pacyfikacji straciła syna to sprawiedliwy wyrok. – Niech zobaczą jak to jest. Mój syn miał 21 lat, był na progu życia – mówi Stawisińska
Ale ulgi nie poczuł Jan Ludwiczak, pierwszy przywódca Solidarności kopalni Wujek. To właśnie, między innymi w proteście przeciwko jego internowaniu szesnastego grudnia wystapili pacyfikowani górnicy. – Zomo przyszło przecież atakować górników, to jest coś nie tak, nie jestem z tego zadowolony – stwierdza Ludwiczak.
Żaden z oskarżonych nie pojawił się w sądzie podczas ogłaszania wyroku. W mowach końcowych żaden z nich nie przyznał się też do winy.
Dzisiejszy wyrok kończy wieloletnią batalię o sprawiedliwość. Pierwszy proces rozpoczął się w grudniu 1991 roku. Sześć lat później sąd uniewinnił zomowców, ale wkrótce sąd apelacyjny uchylił wyrok i nakazał ponowne rozpoczęcie procesu. Drugi proces w 2001 roku ponownie zakończył się wyrokiem uniewinniającym, uchylonym dwa lata później przez sąd apelacyjny. Trzeci proces zakończył się w maju zeszłego roku pierwszym w historii wyrokiem skazującym, wyrokiem potwierdzonym dziś przez sąd apelacyjny. – Na tym etapie sprawa jest zakońcona wiemy kto strzelał, choć nie z imienia i nazwiska. ten wyrok daje stronom możliwość ubiegania się o odszkodowania – mówi Teresa Semik, dziennikarka “Dziennika Zachodniego”.
Wyrok katowickiego sądu komentowali dziś prawnicy i publicyści, ale też górnicy pracujący tu w kopalni Wujek. Zdaniem górników winnych wreszcie dosięgła sprawiedliwość, jednak skazano na razie tylko płotki, a powinni też zostać ukarani ci, którzy wydawali rozkazy.
I to właśnie ukarania tych, którzy wydawali rozkazy i zacierali ślady zbrodni oczekują teraz uczestnicy tamtych wydarzeń. – Jeszcze jest sprawa prokuratorów, którzy zaciemniali sprawę i Kiszczaka, i Jaruzelskiego – uważa Czesław Kłosek, uczestnik tamtych wydarzeń.
To między innymi zacieranie śladów sprawiło, że mimo dziewięciu ofiar śmiertelnych, sąd byłym policjantom nie był w stanie udowodnić tego najważniejszego zarzutu – zabójstwa górników.