Wyrok za śmierć. Sąd zaostrzył karę dla lekarki, która nie udzieliła pomocy chorej na sepsę Kindze
Przez ostatnie pięć lat rodzice Kingi Fabisz żyli nie tylko wspomnieniami, ale też sadową batalią, która właśnie dobiegła końca. – Jest już winna śmierci naszej córki. Jest to lekarz dyżurny Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Zabrzu Biskupicach i sąd odwoławczy przeanalizował winę i stosowną wymierzył karę – mówi Marek Fabisz, ojciec Kingi.
Pół roku więzienia w zawieszeniu, cztery tysiące złotych grzywny oraz czternaście tysięcy kosztów sądowych. To wczorajszy wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach. Dla rodziny Kingi najważniejsze jest jednak to, że Katarzyna M. ma roczny zakaz wykonywania zawodu lekarza. – Po zakończeniu okresu, na jaki został przewidziany środek karny, lekarz może zwrócić się do izby o ponowne wydanie prawa wykonywania zawodu, a następnie podjąć pracę w zawodzie lekarza – tłumaczy Anna Zadora-Świderek, Śląska Izba Lekarska.
Czy po roku wróci, by znów leczyć pacjentów? Na to pytanie władze szpitala na razie odpowiadać nie chcą. – Jest to świeża sprawa, wczoraj zapadł wyrok. Od dzisiaj pani doktor nie pełni swojej funkcji zawodowej lekarskiej, nie wykonuje tych czynności, tym niemniej trwają procedury, które zarząd podejmie stosowne do zaistniałej sytuacji – mówi Anita Przytocka, rzecznik Szpitala Miejskiego w Zabrzu.
W styczniu 2009 roku Kinga Fabisz do szpitala trafiła w nocy. Przywiozło ją pogotowie ratunkowe. Ratownicy medyczni zwracali uwagę na dziwne plamy na ciele. Mimo to, przez sześć godzin nikt w szpitalu należycie się nią nie zajął. – Żona zwraca się do jednej z pielęgniarek, że widzi zmianę skórną na skroni. Ta nawet nie podchodząc odpowiada, że to są zmiany po gorączce. Pytam się, gdzie był lekarz dyżurny. Pytamy się, gdzie był personel średni, gdzie było należyte monitorowanie, gdzie była ta należyta obserwacja? O tym zapewniał ówczesny dyrektor szpitala, a dziś członek Rady Nadzorczej – Jan Węgrzyn. Za całą sytuację winą obarczał ratowniczkę medyczną. Mediom zarzucał rozdmuchiwanie sprawy. Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł 28 lutego tego roku. Sąd Rejonowy w Zabrzu uznał winę lekarki, ale skazał ją jedynie na karę grzywny w wysokości siedmiu i pół tysiąca złotych.
Dieter Kruczek uczestniczył niemal we wszystkich rozprawach. On sam też sądził się z lekarzami tego szpitala. Wczorajszą decyzję sądu, który podniósł karę dla lekarki, uważa za sprawiedliwy. – Przez rok przemyśli i z powrotem wróci do swojej pracy. Może postępować bezbłędnie i może leczyć ludzi lepiej, jak to robiła w przypadku Kingi Fabisz – mówi Dieter Kruczek, przyjaciel państwa Fabisz.
Na to liczy też ojciec Kingi. – Jest lekarzem dyżurnym. Jest to bardzo ważna rola w szpitalnym oddziale ratunkowym. Po to powstały w ogóle szpitalne odziały ratunkowe, żeby pacjent nie czekał zbyt długo na pomoc doraźną – zaznacza Marek Fabisz, ojciec Kingi. Gdyby żyła, Kinga miałaby dziś 25 lat.
Choć wyrok w tej sprawie jest prawomocny, to nie oznacza zakończenia tej historii. Państwo Fabisz złożyli trzy zawiadomienia do zabrzańskiej prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez pielęgniarki. Nam nieoficjalnie udało też się dowiedzieć, że sprawą dr Katarzyny M. zajął się też sąd lekarski.