Wyrzuceni z własnego mieszkania

Po kilkumiesięcznej tułaczce ciężarna Anna Golik z mężem i trójką dzieci dostali wreszcie gminne mieszkanie. Z poprzedniego zostali wyrzuceni. – Ja byłam w ciąży, natomiast pan Buczek powiedział, że dla takich osób jak my, to okresu ochronnego nie ma absolutnie i że jeszcze mu za to zapłacimy. Nawet to dziecko, które noszę w sobie też zapłaci. Jak mówi za mieszkanie płacili do momentu kiedy nowy właściciel podniósł czynsz – trzykrotnie. Późną jesienią zeszłego roku kiedy wrócili do domu w drzwiach były wymienione zamki. Dobytek udało się im odzyskać, ale właściciel zażądał zaległego czynszu zgodnego z nową stawką. Wniósł sprawę do sądu. Zdesperowana kobieta o pomoc poprosiła lokalne media. – Dostali pozew o zapłatę, gdzie pan Cezary Buczek żąda od nich ponad 2 tysięcy. Po konsultacjach z adwokatem i opłacamy ten proces uznaliśmy, że jest szansa, że większość tego zadłużenia jest naliczona bezprawnie – opowiada Jarosław Mazanek, Gazeta Myszkowska.
Według mecenasa Zbysława Riwerskiego ta sprawa jest do wygrania. – Samodzielne występowanie w sprawie powoduje, że wiele można stracić. Wiele straciło jeszcze dziesięć rodzin z budynku. Cezary Buczek kupił ich mieszkania w sumie za dwieście dziesięć tysięcy złotych. Najpierw podniósł czynsz potem wszystkich eksmitował. Boją się o tym mówić, bo w wielu przypadkach daleko było od cywilizowanej wyprowadzki. – Wzięli jego kurtkę, buty, co mniej więcej było. Wyrzucili mu na korytarz, jego z kopniakami również za drzwi i tydzień tułał się po przystankach – wspomina Jarosław Mazanek, Gazeta Myszkowska.
Sprawą wyrzuconych mieszkańców zajęła się prokuratura. – Nikogo nie można na bruk wyrzucić. Musi być tutaj decyzja sądu. Sprawa wymeldowania, a eksmitowania to są jakby dwie zupełnie odrębne sprawy – wyjaśnia Zbigniew Wytrych, Prokuratura Rejonowa w Myszkowie. Z właścicielem mieszkań – Cezarym Buczkiem pomimo wielu prób nie udało nam się skontaktować. Być może pojawi się na kolejnej rozprawie przeciwko Golikom, którzy od miesięcy żyją w ciągłym niepokoju. – Ja myślę, że oni wszystko rozumieją. Ale co takie dzieci mogą? Oni tylko mnie pocieszali: mamusia nie płacz, będzie dobrze – mówi pani Golik.
Ale w zamieszaniu trudno o optymizm. W nowym mieszkaniu Golikowie zostać mogą jedynie do końca czerwca. Potem prawdopodobnie znów będą musieli wytłumaczyć dzieciom, że to nie jest ich dom.
Może kolejne dziecko rozwiąże problemy finansowe? W ubóstwie się idzie do pracy, a nie do łóżka. Pani taka zdrowa, rodzi dziecko za dzieckiem, to i dwa etaty by mogła podjąć i mieszkanie na kredyt kupić.