Wysoką cenę franka trzeba przeczekać

Zwykle sprawa wygląda tak: szybka kalkulacja, wybór waluty kredytu … i dziesiątki lat jego spłacania. Ci, którzy obdarzyli zaufaniem walutę o wdzięcznym męskim imieniu, śmiało mogą uznać, że Frank okazał się niewdzięczny. Trzeba za niego zapłacić 50 groszy więcej niż jeszcze przed tygodniem.

Znacznie gorzej mają ci, którzy zadłużyli się kilka lat temu. Alicja Lorenz trzy lata temu zaciągnęła kredyt na kupno mieszkania. Wiosną 2008 roku frank kosztował niewiele ponad dwa złote. – Ja nawet sobie kiedyś wyliczałam na początku jaki musiałby być poziom kursu, żeby to się przestało opłacać  Wydawał mi się on wtedy nierealny. Teraz rzeczywiście się do niego zbliża – przyznaje. I choć jej miesięczna rata wzrosła o trzysta złotych, to kredyt w szwajcarskiej walucie nadal jej się opłaca.

– Należy pamiętać aby w tym momencie tego kredytu nie spłacać, nie przewalutowywać. Po prostu go zostawić i przeczekać – mówi Magdalena Wójcik, doradca finansowy.

Wyższy kurs to i większe zainteresowanie kredytami w tej walucie. Choć trudniej go dostać, to zdaniem doradców finansowych jest się o co starać. – Tak naprawdę istnieje duża szansa, że kredyt straci nawet 30 procent swojej wartości. Więc zainteresowanie jest – przekonuje Mikołaj Baca, doradca finansowy.

Kantory z punktu sprzedaży coraz bardziej zamieniają się w punkty informacyjne. – Klienci pojawiają się z pytaniami po ile można kupić franka czy można coś taniej i czy w ogóle jest. Ale nieszczególnie widać zwiększoną sprzedaż – przyznaje Beata Pasternak, kasjerka kantoru.

Szansą na to, że coś drgnie, ale tym razem w odwrotną stronę, jest poprawa sytuacji na rynkach południowej Europy. – To nie w Polsce leży problem. Jest on poza Polską, a my odczuwamy jedynie jego skutki – przekonuje dr Bartłomiej Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Niepokojące informacje z Włoch tylko pogłębiły kryzys rozpoczęty przez Greków. Kryzys, który na razie utrudnia, ale jeszcze nie rujnuje domowych budżetów w Polsce.