RegionSilesia Flesz

Wystarczy kilkaset głosów. Po raz pierwszy w wyborach samorządowych będzie można głosować w okręgach jednomandatowych

W będzińskim wyścigu radnych miejsce na liście i próg procentowy nie mają najmniejszego znaczenia. Tu wygrywa najlepszy, czyli ten, który w swoim okręgu zdobędzie najwięcej głosów. – Znam doskonale potrzeby bolączki jakie nurtują tę dzielnicę, dlatego też uważam, że to głosowanie w wyborach jednomandatowych może przyczynić się do autentycznej więzi miedzy liderem, którym mam nadzieję, że będę – mówi Piotr Czerwiński, kandydat do Rady Miejskiej w Będzinie. Jeśli oczywiście mieszkańcy okręgu pierwszego w Będzinie jego kandydaturą poprą. Oprócz Piotra Czerwińskiego zagłosować mogą jeszcze na siedmiu innych kandydatów. Zakładając, frekwencje na poziomie 40 procent, mandat radnego w tym okręgu osiągalny będzie po zdobyciu nieco ponad… 100 głosów. Co znacznie ułatwi dotarcie do potencjalnych wyborców. Tu najlepiej sprawdza się kampania bezpośrednia. Na nią postawić chce też kandydat na radnego w Tarnowskich Górach. Tadeusz Stasiak wie jednak, że pukając do ich drzwi musi mieć konkretną propozycję. – Ci ludzie wymagają jakby tym samym od kandydata programu bardzo szczegółowo ukierunkowanego na ich okręg. Na ten malutki okręg składający się z kilku bloków.

 

Jednomandatową ordynacja wyborcza obowiązuje w miastach, które nie są na prawach powiatu. Tylko w województwie śląskim jest ich 149. – Tu w tym wypadku mamy konkretne nazwiska, na które oddaje się swój głos i te nazwiska rzeczywiście zbierają nasze głosy, mają wpływ na bezpośredni wybór tej osoby, a nie listy – uważa Klaudiusz Jania, radny, kandydat  do Rady Miasta w Radzionkowie. Wystarczy pokonać swoich rywali nawet jednym głosem. Sprawa się jednak komplikuje jeśli taki radny z funkcji zrezygnuje lub jego mandat z jakiś innych przyczyn wcześniej wygaśnie. – Nie ma możliwości iż wchodzi kolejny z listy, gdyż drugiego, kolejnego z listy nie ma. W tych miejscowościach będą przeprowadzane wybory uzupełniające – wyjaśnia Wojciech Litewka, dyrektor Delegatury PKW w Katowicach.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Podobnie jak do Senatu, gdzie po raz pierwszy jednomandatowe głosowanie odbyło się trzy lata temu. Tu jednak i tak wybory wygrały duże partie. Taki scenariusz prawdopodobny jest również w wyborach samorządowych. Politolodzy, podkreślają że w jednomandatowych okręgach wyborczych duże znaczenie ma zaplecze, także to finansowe. – Ludzie, którzy mają sporą liczbę pieniędzy i mogą zaangażować w kampanię, oni będą szczerze mówiąc często mieli przewagę nad tymi, takimi z dobrymi chęciami, społecznie zaangażowanymi, ale mającymi mniejszą gotówkę kandydatami – tłumaczy dr Tomasz Słupik, politolog. Kandydaci-społecznicy maja jednak tę przewagę, że są już im znani i przemawiają za nimi czyny nie słowa.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button