Wystartował Złombol
Tegoroczny Złombol wystartował z jeszcze większą siłą niż w poprzednich latach. 137 załóg w złomach- czyli autach z minionego ustroju wyruszyło z Katowic. Meta nad jeziorem Loch Ness.- “To jest polonez karetka przerobiony dosyć inaczej. Kupiony za jakieś 905 zł w Poznaniu. Standardowy silnik poloneza nie ma cudów. Zmieniony motyw na periodycznie komunistyczny.” mówi Marcin, uczestnik Złombolu.
Karetka Marcina wyposażona jest w wiele udogodnień – bardziej lub mniej praktycznych.Odpowiednio przygotowany samochód i wyposażenie to podstawa, jeśli chce się przetrwać rajd. Uczestnicy przyjeżdżają do Katowic z całej Polski.-“Wyciągnęliśmy go z garażu w którym zatrzymał się czas i my chcemy w tym momencie ten czas lekko urzeczywistnić i to dla nas jest taka podróż sentymentalna”- przyznaje Filip Fiałka, uczestnik Złombolu.
Taką amazonkę jak Magdalena Stefanowicz na polskich drogach niełatwo spotkać. Dla niej to pierwszy raz za kierownicą tego samochody.-“Tego się spodziewałam, ale to chyba dlatego, że daleka droga. Też ja w sumie tym samochodem nie kierowałam a będzie mi dane więc będziemy się wymieniać”- mówi Magdalena Stefanowicz- uczestniczka Złombolu.
Samochody minionej epoki w podróż wyruszyły już po raz piąty. Poprzednie trasy prowadziły z Katowic do Monaco, na arktyczne koło podbiegunowe i do Azji. Organizatorzy chcą w ten sposób pokazać, że takimi złomami można dojechać wszędzie.-“Jak się jedzie takim autem to w każdym momencie coś może się stać. Podsłuchuje się odgłosów, tu coś brzęczy, tu stuka. Cały czas jest napięcie”- przekonuje Marcin Kinderman, organizator.
Czasem napięcie i adrenalina są jeszcze przed startem.-“Złapaliśmy gumę przy zjeździe z autostrady. Na szczęcie daliśmy radę dojechać na tej gumie przez około kilometr prawie”- mówi Bartosz Obrzut, uczestnik Złombolu.
Naprawa poważniejszej usterka na trasie wymaga doświadczenia. Załoga żuka straży pożarnej w Złombolu startowała już przed rokiem. Wtedy udało się dojechać do mety, dlatego teraz w przypadku awarii inni uczestnicy rajdu mogą liczyć na ich pomoc.-“Jeszcze w działającymi częściami strażackimi, co prawda już bez pompy nie ugasi pożaru, ale myślę, że trochę hałasu może narobić- mówi Jakub Ratajczak, uczestnik Złombolu.
Hałas i dobra zabawa to jednak nie wszystko.-“Bardzo ważnym celem jest pomoc dzieciom z domów dziecka”- zapewnia Łukasz Ratajczak, uczestnik Złombolu.
Uczestnicy Złombolu do mety mają dojechać w środę, ale dojechać to jedno – ważne żeby jeszcze jakoś wrócić.