KrajRegionWiadomość dnia

Wystartował Złombol 2013! Samochody wyruszły z Katowic zdobyć koło podbiegunowe [Zdjęcia]

Dziarskie miny i skupienie na twarzach, konstruktorska myśl, patenty na miarę naszych czasów. Wszystko co w motoryzacji teraz najlepsze. Przed startem załoga Pana Krzysztofa pieczołowicie, z mozołem dopieszcza swoją maszynę, tak by na wymagającej trasie nic nie zawiodło. – Kupiliśmy od dziadka z pierwszej ręki. Wiadomo w kraju tylko takie samochody są – mówi Krzysztof Żyła, uczestnik rajdu. Bo choć to rajd nam współczesny, spokojnie mógłby się odbyć w czasach PRL-u. Wtedy jednak nikt nie odważyłby się go nazwać Złombolem. Na starcie 120 załóg. Do pokonania 3 tysiące kilometrów. Zaczynają tradycyjnie w Katowicach, a potem już przez 4 nadbałtyckie kraje na północ. Meta w Norwegii, pod samym kołem podbiegunowym.Pięć dni dokładnie, planujemy dojechać pierwszy dzień do Suwałk. Potem nocleg na Litwie i dalej już na Finlandię jedziemy. Dwa noclegi w Finlandii i ostatni już na Nordkapp za kołem podbiegunowym – informuje Marcin Tetzlaff, organizator rajdu.

ZŁOMBOL 2013 – ZOBACZ ZDJĘCIA

Niezapomniane wrażenia w trasie gwarantowane, nie zapominają też o celu tej wyprawy. To nie tylko letnia przygoda na czterech kółkach. To także zmotoryzowana akcja pomocy. – Zaczęliśmy kupować stare samochody, przerabiać je. Stwierdziliśmy, że one są bardzo wytrzymałe, że można nimi dojechać dalej w jakiś taki wymarzony cel i tak z takiego szalonego pomysłu zrodziło się jeszcze, żeby pomagać dzieciakom – wyjaśnia Martyna Kinderman, organizatorka rajdu. Każda zgłoszona do rajdu załoga musi najpierw uzbierać 1000 złotych. Pieniądze trafią potem do domu dziecka fundacji “Nasz Śląsk”. – Udało nam się pozyskać jednego darczyńcę takiego strategicznego. Kolega pracuje w takiej dużej firmie, która postanowiła nas wesprzeć i przelała środki na fundację dla dzieciaków – opowiada Miłosz Mazurkiewicz, uczestnik rajdu.

Podczas dotychczasowych edycji Złombola zebrali w ten sposób prawie milion złotych i o ile o finansowe zaplecze dbają też sponsorzy, na trasie zdani są już na samych siebie. – Mamy kolegę, który nam to naprawia, bo nie mamy pojęcia co z tym zrobić, ale bardzo fajna rzecz – wyjaśnia Marek, uczestnik rajdu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Było dużo przygotowań, dużo zaangażowania, także staramy się to profesjonalnie zrobić, a jak wyjdzie to mamy też tysiące kilometrów, żeby się okazało – dodaje Jarosław Frydrych, uczestnik rajdu.

W poprzednich edycjach zdarzało się, że część załóg odpadała zaraz po starcie, ale im wszystkim nie można odmówić determinacji. Z hobby w przydomowych warsztatach zrodziła się prawdziwa pasja. Także pasja do pomagania.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button