Wzajemne oskarżenia. Rutkowski kontra policja – kolejne starcie

Dziadkowie sześciomiesięcznej Madzi ponownie w prokuraturze. Przesłuchanie trwało kilka godzin. – Nie przypuszczam, że mogę mówić na temat przesłuchania. – Była pani przesłuchiwana jako świadek? – Jako świadek, tak. – Pojawiły się jakieś nowe informacje w sprawie? – Nic mi na ten temat nie wiadomo – mówi Beata Cieślik, babcia Madzi.
Ze względu na dobro śledztwa informacji nie zamierza już upubliczniać prokuratura. – W śledztwie trwają intensywne działania prokuratury, natomiast co do treści czynności, charakteru i rezultatu tych czynności, takich informacji nie będziemy państwu przekazywać – mówi Marta Zawada – Dybek, Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Milczy też policja. Funkcjonariusze nie zamierzają komentować ostrych słów, które skierował pod adresem komendanta głównego Krzysztof Rutkowski. – Wprowadził kolejny raz społeczeństwo w błąd i zadajmy sobie pytanie: czy ten komendant główny panuje nad policją, która jest w tej chwili w ogromnej zapaści – mówił Krzysztof Rutkowski.
Jeszcze wczoraj późnym wieczorem rzecznik Komendy Głównej Policji zapewniał, że policja rozważa pozwanie Krzysztofa Rutkowskiego. – Zarzut pomówienia komendanta głównego policji jest naprawdę bardzo poważny. Rozważamy w tej chwili skierowanie tej sprawy na drogę sądową – mówił insp. Mariusz Sokołowski, Komenda Główna Policji.
Rutkowski zarzuca komendantowi głównemu kłamstwo. Chodzi m.in. o kwestię zapewnienia pomocy psychologicznej rodzinie dziecka przez policjantów. Tej zdaniem dziadków nie było. – My, dopóki nie przyjechał pan Rutkowski, nie mieliśmy wsparcia. Nikt nie przyszedł do nas do domu, nikt nie zadzwonił do nas i nie powiedział, że takie wsparcie jest możliwe – skarży się Beata Cieślik, babcia Madzi.
Policjanci twierdzą jednak, że 27 stycznia, czyli trzy dni po zaginięciu Madzi, taka pomoc była oferowana rodzicom dziecka. Ci mieli ją jednak odrzucić. – To są dokumenty podpisane zarówno przez panią Katarzynę, jak również przez pana Bartłomieja. Te dokumenty są w naszym posiadaniu, ten dokument zadaje kłam temu, co powiedziano na konferencji – stwierdza insp. Mariusz Sokołowski, Komenda Główna Policji.
Ojciec dziewczynki twierdzi jednak, że jedyne dokumenty, które podpisywał, to te z poszukującej zaginionych fundacji Itaka. – Oni byli a propos czegoś jeszcze u nas i zostawili nam po prostu papiery do Itaki. Żona je wypełnia i je zabrali. A nie było propozycji pomocy psychologicznej czy medycznej? – Ja sobie nie przypominam czegoś takiego – mówił Bartłomiej Waśniewski, ojciec Madzi.
Akcją Krzysztofa Rutkowskiego zajmie się teraz prokuratura w Gliwicach, która sprawdzi czy działał zgodnie z prawem i czy nie przeszkodził w śledztwie. – Jest absurdem również, że policjant sprzedał mi informację. Proszę państwa zaczynają kopać swoich – stwierdza Krzysztof Rutkowski.
Katarzyna W., która została aresztowana na dwa miesiące, w poniedziałek wieczorem miała rzekomo połknąć detergent. Prokurata zapewnia: ten incydent nie stanowił zagrożenia życia kobiety. Obrońca Katarzyny W. wystosował już wniosek do prokuratury z zażaleniem na tymczasowy areszt. – Dzisiaj takie zażalenie do prokuratury zostało złożone przez obrońcę podejrzanej, akta sprawy wraz z tym zażaleniem do rozpoznania, do sądu – informuje Marta Zawada – Dybek, Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Sąd i prokuratura do rozpoznania w tej sprawie mają jeszcze wiele rzeczy. Bo codziennie na jaw wychodzą mniej lub bardziej wiarygodne nowe fakty.