Z Piły na tarczy
Mecz Farmutilu z MKS Dąbrowa, zamykający szóstą kolejkę, był niezwykle emocjonujący. Szczęście w decydujących momentach uśmiechało się do pilanek, które odniosły dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie. Szkoleniowiec wicemistrzyń kraju Jerzy Matlak nie miał jednak po meczu szczęśliwej miny. – Cieszyć może tylko wynik. Widać było, że oba zespoły były mocno zdenerwowane. Emocji nie brakowało, aż trudno policzyć kto ile razy był na prowadzeniu. Co do poziomu meczu lepiej się nie wypowiadać.
Spotkanie dwóch czołowych, przynajmniej personalnie drużyn było zaciętym widowiskiem., lecz początek spotkania tego nie zapowiadał. Już na samym początku Agnieszka Bednarek zaserwowała trzy asy, a pilanki prowadziły 5:0. Przyjezdne uporządkowały grę i szybko odrobiły straty; przez długie momenty grały jak równy z równym. W końcówce skuteczne ataki Agnieszki Kosmatki i Micheli Teixeiry zapewniły sukces gospodyniom. Jeszcze więcej emocji przyniosły następne odsłony. Pilanki w drugim secie prowadziły 23:20, ale cztery punkty z rzędu zdobyły dąbrowianki. Nie wykorzystały one szansy na wyrównanie stanu meczu, popełniając dwa błędy w ataku.
Drużyna gości rozkręcała się z każdym setem i wydawało się, że w kolejnej odsłonie Farmutil będzie musiał uznać wyższość rywalek. Po atakach Joanny Staniuchy-Szczurek i Beaty Strządały MKS prowadził już 20:15. Potem coś zacięło się w grze dąbrowianek, które nie radziły sobie z zagrywkami Mileny Sadurek-Mikołajczyk i zupełnie oddały inicjatywę.
– Jestem bardzo rozczarowana, bo ten mecz mogłyśmy wygrać równie dobrze 3:0 – oceniła Magdalena Śliwa, rozgrywająca MKS. Wtórował jej trener gości Waldemar Kawka: – Farmutil okazał się dojrzalszym zespołem w końcówkach setów, a my po raz kolejny wysoko prowadząc nie potrafiliśmy zwyciężyć. Może gdyby udało nam się wygrać choćby jednego seta, losy meczu potoczyły by się inaczej – podsumował.
MVP meczu została przyjmująca Farmutilu – Michela Teixeira.