RegionWiadomość dnia

Za wszelką cenę odbudują budynek dyrekcji huty Uthemanna. Co się w niej znajdzie?

Dziewięć miesięcy temu niewiele wskazywało na to, że zabytkowy budynek dawniej dyrekcji Huty Uthemanna, uda się uratować. – To wszystko się spaliło. Zostały tylko przepalone belki. Nieznani dotąd sprawcy w listopadzie ubiegłego roku podpalili budynek i uciekli. Spłonęła drewniana wieża i część dachu. Ogień został podłożony w momencie, kiedy remont był na ukończeniu. – Trzeba robić robotę jeszcze raz, którą już prawie zrobiliśmy. Staramy się zawsze dobrze zrobić i znowu to samo. Przede wszystkim to wysprzątać. Bo pierwszy raz, gdy tu przyjechaliśmy, to trzeba było wysprzątać wszystko. Po pożarze znowu trzeba wysprzątać wszystko. To jest najgorsza praca – stwierdza Stanisław Możdżeń, Stach Gont.

Dla miłośników poprzemysłowych zabytków najgorsze było to, że w pożarze został zniszczony unikatowy zegar. – To były części oryginalne. Wszystko spłonęło. Jeżeli dałoby się odbudować, to by był niesamowity sukces – zaznacza Adrian Juraszczyk, Stowarzyszenie Na Rzecz Powstania Muzeum Hutnictwa Cynku. To też może się udać, choć mechanizm trzeba będzie wziąć z innego zegara. Gerard Sacherski, który czterdzieści lat opiekował się tym zniszczonym, jest jednak dobrej myśli. – Można wykorzystać zegary wieżowe, gdzieś z jakichś starych obiektów. Zresztą ja też uruchomiłem między moimi kolegami – kolekcjonerami i znawcami tematu, wici rzuciłem – mówi Gerard Sacherski, opiekował się zegarem na wieży.

Odzew już jest, choć konkretów na razie brak. Głusi na wołanie o pomoc nie pozostali też urzędnicy ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, którzy na odbudowę gmachu przeznaczyli 350 tys. zł. – To jest obiekt wyjątkowy. Jest to obiekt, gdzie ktoś – i to jeszcze właściciel prywatny – stara się go uratować, czyli zrobić coś dobrego dla tego naszego dziedzictwa poprzemysłowego. I zawsze takie działania będziemy wspierać i promować – mówi Magdalena Lachowska, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków.

O ile odbudowa cały czas idzie do przodu, o tyle śledztwo stoi w miejscu. Chociaż jak przekonują prokuratorzy, jego umorzenie wcale nie oznacza, że w sprawie nic się nie dzieje. – Takie postępowanie może zostać podjęte z chwilą ujawnienia nowych istotnych okoliczności w sprawie – informuje Jacek Pandel, szef Prokuratury Katowice Wschód.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Właściciel budynku przed kamerą ujawniać się nie chce. W rozmowie z nami zapowiedział jednak, że po zakończeniu remontu przeniesie tu siedzibę swojej firmy. Resztę powierzchni chce przeznaczyć na wynajem, a w podziemiach zrobić klub muzyczny. Dla niemal księżycowego krajobrazu tej części Katowic byłoby to jak woda na pustyni.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button