Zabójczy czad. Na ratunek – czujnik
Od początku listopada czad tylko w województwie śląskim zabił 14 osób, ponad 200 zatruło się tlenkiem węgla. – W 90% przypadków dochodzi do tego przez niedbalstwo, zaniechania lokatorów, bo nie dopuszcza powietrza do mieszkania, każdy chce mieć jak najcieplej, a do palenia potrzebne jest powietrze – mówi Rafał Dydak, rzecznik Spółdzielni Pracy Kominiarzy.
Rodzinna tragedia z Cieszyna, gdzie czad zabił rodziców i zatruł dwoje dzieci, podziałała jednak na wyobraźnię mieszkańców nie tylko tej kamienicy. Zainteresowanie czujnikami czadu w Cieszynie jest nawet trzykrotnie większe. Te urządzenia, co podkreślają sprzedawcy, ratują życie. Wystarczy zawiesić je obok piecyka. W chwili zagrożenia, zbyt wysokiego stężenia gazu, włącza się alarm. – 12800 jednostek zabija człowieka od jednej do trzech minut, a taki czujnik, kiedy stężenie wynosi 300 już nas o tym alarmuje – wyjaśnia Sławomir Kowacz, sprzedawca, sklep “Nowy Elektronik” w Cieszynie.
Sygnał alarmowy trafić może również do odpowiednich służb. Koszt takiego czujnika to od 80 do 140 złotych. W Cieszynie Zakład Budynków Miejskich w czujniki czadu wyposaża już mieszkania komunalne. Oprócz montażu ZBM dba o serwis urządzeń. – Są mieszkańcy, którzy z powodów finansowych albo mniejszej zaradności życiowej, nie umieją zadbać i pomyśleć o swoim bezpieczeństwie – mówi Elżbieta Popek, Zakład Budynków Miejskich w Cieszynie.
O to bezpieczeństwo apelują strażacy, prowadząc w całym kraju kampanię “Nie dla czadu”. Radzą, gdzie i kiedy zrobić przegląd urządzeń grzewczych, zachęcają do instalowania czujników. Najczęściej popełniany przez lokatorów błąd to ich zdaniem zaklejanie wentylacyjnych klatek. – Przede wszystkim musimy dbać o to, żeby w pomieszczeniach, gdzie jest palenisko, zawsze było świeże powietrze i równocześnie, żeby była możliwość usunięcia z niego wszystkich szkodliwych spalin – tłumaczy Michał Swoboda, PSP w Cieszynie. Nie można go wyczuć ani zobaczyć, dlatego jest tak niebezpieczny. Można się jednak przed nim skutecznie uchronić.
